Zakończona już konferencja na temat groźnego Iranu przyniosła niewiele rozwiązań dla wygaszenia ognia pod bliskowschodnim kotłem wojennym. Dała mimo to obraz, jakimi krajami Trump dysponuje bez krępacji, narzucając im swoje (Ameryki) wizje świata, wizje prowadzące, jako żywo ku zyskownych interesom gospodarczym tego mocarstwa.
Irańskiemu zagrożeniu, pod przykrywką "walki o pokój", była dedykowana warszawska konferencja właśnie. Irańskiemu zagrożeniu bez udziału Iranu, jak konferencja w Monachium, gdzie bez Czech radzono (w 1938 r.) o zagarnięciu ziem na południe od Polski. Szczęśliwie dla Iranu w Warszawie nie ustalono jeszcze daty inwazji, chociaż w wypowiedziach wiceTrumpa takie akcenty były wyczuwalne.
Wrócę jednak do tytułowych "pierwszych słów". Ten szlagwort daje obraz temu, jak myśli, jak ocenia stan rzeczy wypowiadający się człowiek. I na nic zda się późniejsze prostowanie owych "pierwszych słów", bo tylko one się liczą, tylko one obrazują właściwie rozumienie faktów, zdarzeń, sytuacji, do których się odnoszą.
I tak, premier Izraele Netanjahu oświadczył, że "Polska w czasie wojny kolaborowała z III Rzeszą i razem z Niemcami zabijała Żydów"!
A Mike Pompeo, sekretarz stanu USA, ni mniej ni więcej, rzucił w środowej konferencji prasowej: "...Polska musi uregulować kwestię restytucji żydowskiego majątku."
Wypowiedzi jasne, klarowne, obrazujące o co w tym wszystkich chodzi, ale dlaczego wyartykułowano je przy okazji przygotowań do ukorzenia Iranu? - tego to już nie wiem. Ale jak pisze Bartosz T. Wieliński we wczorajszej Wyborczej: "bo można, bo Polska nie odda". Powtarzanie, przez PiSprominentów w nieskończoność, banałów o przyjaźni chęci współpracy i jej zacieśniania z USA i Izraelem, prowadzi właśnie do takich nieskrępowanych zwyczajem dyplomatycznym wypowiedzi.
A cóż znaczą, w zderzeniu z "pierwszymi słowami", późniejsze: prostowania, tłumaczenia co autor miał na myśli, o złej interpretacji, złego przekładu na polski, czy złej woli odbiorcy rzuconych w przestrzeń słów? Im więcej słów wyleje się na "tłumaczenia" tym mocniej utwierdzają one prawdziwość "słów pierwszych".
Cytaty z artykułu i linku poniżej
Kwestia sytuacji Żydów w Polsce podczas II wojny światowej ciągle jest i będzie kontrowersyjna, bo nie da się zamieść pod dywan faktu,że Jedni Polacy pomagali im, ukrywali z narażeniem własnego zycia, ale jednocześnie równie wiele osób wydawało Niemcom ich kryjówki, wskazywało którzy są pochodzenia żydowskiego choć przeszli na wiarę katolicką.Tego się nie da przesłonić nawet całym lasem drzewek ku czci tych co pomagali im ocaleć.
OdpowiedzUsuńJak widać gen agresji ma się w ludzkiej populacji świetnie, choć dawno minęły czasy gdy wszystko można było zdobyć tylko w drodze agresji zamiast negocjacji.
To że Polacy są różni, tak jak w ocenie tej czy innej nacji znaczy ni mniej ni więcej, jak to że w każdej grupie, czy grupce znajdzie się drań i ofiara draństwa.
UsuńNawet najprawdziwsza prawda nie zawsze nadaje się do publicznego objawiania jej w określonych okolicznościach. Czyż nie na tym polega sztuka dyplomacji?
OdpowiedzUsuńDyplomacja "narodowa" służy też do zacierania śladów podłości wszelakiej
UsuńOni już nawet nie owijają w bawełnę jak głęboko w powtarzaniu mają lizusów z rządzącej partii.
OdpowiedzUsuńIm "głębiej" się liże tym więcej "konfitur" się wyliże.
UsuńNiby zadawnione sprawy, a jednak ciągle wywołują emocje. Wszyscy kłamią i jednocześnie wszyscy mówią prawdę. Już kiedyś to pisałem, spór powinien być rozstrzygnięty chociażby na płaszczyźnie ekonomicznej, statystycznej, albo nawet indywidualnej.
OdpowiedzUsuńPrzyznam Andrzeju, że nie przychodzi mi do głowy "forma rozstrzygnięcia": w sądzie zbiorowo/indywidualnie, historycznie - przez publikacje/dysertacje za i przeciw, tej czy innej opcji... Dlaczego jednak fala oskarżeń Polaków jest znacznie brudniejsza niż w stosunku do inicjatorów holocaustu? - tego nie pojmuję. Czyżby dlatego, że ciągle się awanturujemy (my Polacy) o dziwnie pojmowany honor całego Narodu wykluczający także podłość zachowań i czynów jednostki.
UsuńNiby zadawnione sprawy, a jednak ciągle wywołują emocje. Wszyscy kłamią i jednocześnie wszyscy mówią prawdę. Już kiedyś to pisałem, spór powinien być rozstrzygnięty chociażby na płaszczyźnie ekonomicznej, statystycznej, albo nawet indywidualnej.
OdpowiedzUsuń