Początkowa teza, że cały świat uważa Putina za agresora, który wywołał "nielegalnie" wojnę z Ukrainą staje się jednoznacznie dwuznaczna, jeżeli są na tym świecie ludzie i państwa, które putinowskie barbarzyństwo wspierają nie tylko słownie. Świat został najazdem na Ukrainę podzielony wyraźniej niż miało to miejsce przed trzema tygodniami, kiedy jeszcze się łudzono, że do inwazji nie dojdzie, że agresor zawaha się... Owo "podzielenie świata", owo jednoznaczna dwuznaczność zachowań kilku krajów Unii Europejskiej ośmieliła Putina, pozwoliła mu sądzić, że destruujący jedność UE i jej rudymentarne postanowienia jej tworzenia dają "zielone światło". A już, jak pretendentka do fotele prezydenckiego Francji, oświadczyła wprost na spotkaniu z Kaczyńskim i Morawieckim, i innymi wspieraczami Putina, że "Ukraina jest strefę wpływów Rosji" - nie wiele było trzeba i nie wiele czasu upłynęło do inwazji.