Z przyczyn subiektywnych, oczywiście, nie pokazywałem się na blogu. A jak subiektywne, to osobiste przecież, a jak takie to i lenistwo w pewnym zakresie gra tu rolę, ale też i rozplanowanie czasu, którego większe partie przydziela się tym a nie innym zajęciom. Coraz bardziej przekonuję się, że 24-godzinna doba to zbyt mało na to, by nie zostawiać niczego odłogiem.
Wiem, wiem, że to patologia, że trzeba leczyć, że to początek jakichś zmian depresyjnych i psychicznych, ale jakie to piękne! Śpisz sobie człowieku 3 godziny i 21 masz do dyspozycji w stanie pełnej gotowości i sprawności.
Jeszcze jedna możliwość umownego nieosiągalnego dla mnie osobiście rozciągnięcia czasu przemawia do mnie, to podzielność uwagi i skupienia się na kilku, no może dwóch, czynnościach. Próbowałem niektóre czynności łączyć. Np. słuchanie muzyki i czytania książki ze zrozumieniem jeszcze jest możliwe, ale już słuchanie książkowego audiobooka i czytanie innej publikacji jednocześnie nie daje dobrych wyników.
Jakiś czas temu uczyłem się "szybkiego czytania". Takiego, przy którym na jedną stronę poświęca się kilka sekund jedynie. Przestałem się męczyć, gdyż szybkość czytania odbiera tej czynność cały urok i smak książki. Nie zauważa się niuansów a jedynie kadłubową fabułę, co jest zaprzeczeniem powodów dla których książki się pisze.
Konkludując nic się nie da zrobić przeciw ustaleniom natury i osobistych uwarunkowań. Skazany więc jestem na blisko 8. godzinny sen i przekładania z dnia na dzień zaplanowanych wcześniej zamierzeń - a więc wypływa kwestia wyboru tego co ważna i mniej, albo co bardziej przyjemne.
Bo teraz jakieś inne te doby są.Jakby mniejsze, ciaśniejsze, szybsze. Kto to wymyślił i skonstruował? I po co?
OdpowiedzUsuńJa tam nie narzekam, nawet lenistwo jest człowiekowi potrzebne, a ci co nie śpią to chyba cyborgi nie ludzie!
OdpowiedzUsuńWystarczy zrobić gradację zajęć i wszystko się ogarnie :-)