Pisząc o Mundialu 2018 dzisiaj, we wtorek, w dniu kiedy Biało Czerwona zaczyna meczem z Senegalem realizować swoje i Polaków nadzieje na wyjście z grupy - na początek - to herezja niemal. Wszak już kilka dni minęło od początku, od otwarcia Mistrzostw i ci dla których dzisiejszy dzień nie jest li tylko "początkiem" zdążyli doznać sporo wzruszeń, a było one rozczarowujące (przegrana Niemiec, remis Brazylijczyków i wymęczona wygrana Anglików), jak i euforycznie przejęte 5:0 Rosjan w meczu otwarcia.
Nakręcana w mediach atmosfera hurra optymistycznego pragnienia zwycięstwa Polaków w pierwszym meczu jest o tyle potrzebna co i mogąca przynieść spory stres i spadek optymizmu po ewentualnej przegranej. Pragnienia nie zawsze idą w parze, a najczęściej ich drogi się rozchodzą za najbliższym zakrętem.
Na zdjęciu na początku postu niewiara w sukces jest jakby widoczna wprost ze zwisu rytualnych chust, czyżby "siły natury" (wietrzyk Jakubowy) antycypowały skutek dzisiejszego meczu?
Na zdjęciu na początku postu niewiara w sukces jest jakby widoczna wprost ze zwisu rytualnych chust, czyżby "siły natury" (wietrzyk Jakubowy) antycypowały skutek dzisiejszego meczu?
Aj, wietrzyk ucichnie i będzie dobrze:)) Póki co delektujmy się oczekiwaniem kiedy to nadzieja kwitnie i nie czuć rozczarowania. Czyż to nie jest fajne uczucie?
OdpowiedzUsuńTo się nam po prostu należy!
Mogą to być mistrzostwa niespodzianek!
OdpowiedzUsuńA nie mówiłam, że trzeba cieszyć się chwilą zanim coś niedobrego się stanie?
OdpowiedzUsuń