Blog wyświetlono

czwartek, 13 września 2018

2341. By wygrać

Wojenne hasło reklamowe niemieckich kolei państwowych (Deustchen Reichsbahn) Räder müssen rollen für den Sieg! - niem. "koła muszą się toczyć dla zwycięstwa" - z 1942 r., jako żywo przypomina obecną kampanię przed wyborami samorządowymi. Chociaż można, i należy owo hasło dostosować, z aktualizować chociażby na: "Wszystkie obietnice wyborcze wiodą ku zwycięstwu". Warto też dodać: "Obiecamy wam wszystko co chcecie, i znacznie  więcej niż obieca konkurent polityczny".
Kupowanie wyborczych głosów onegdaj odbywało się przy pomocy tzw. "kiełbasy wyborczej", bo od częstowania porcjami tego produktu - z halbą piwa w komplecie. W czasach kiedy na opakowaniach wędlin najpierw szuka się zapisu: ile mięsa jest w produkcie, przysłowiową kiełbasę zastąpiono wyrafinowanie obietnicą rozdawnictwa pieniędzy. Kiedy skutecznie zadziałało na wyobraźnię wyborców 500+ "plusy" zaczęły się mnożyć niemal wykładniczo. Mamy już tych "plusów" kilkanaście łącznie z 2200+ dla emerytowanych posłów. Do tego dochodzą obietnice podniesienia wszystkim (no, prawie wszystkim, bo niektórym przecież zabrano by dać innym) płac, płac minimalnych, emerytur itp.
Tylko nas wybierzcie, to was urządzimy - pobrzmiewa gdzieś w tych, gromkim głosem i z zadęciem wielkim rzuconych ot tak w tłum, obietnic. Tej kakofonii propozycji trudno się oprzeć, bo otacza nas ze wszech stron: media, bilbordy, płoty i parkany, słupy i drzwi klatek schodowych, czy skrzynki pocztowe w budynkach pełne są już teraz informacji: jaki to wspaniały kandydat, i co nam zrobi jaki go wybierzemy - a to dopiero początek, jeszcze nie wydrukowano ulotek indywidualnych, jeszcze nie są sporządzono listy wyborcze. Prawdziwa lawina makulatury wyborczej spłynie obywatela po wylosowaniu numerów list wyborczych. 
Jak się ratować? Jak nie pozwolić się ogłupić? Jak oddzielić ziarno prawdy od fałszu braku możliwości spełnienia obietnic? Nie mam na coś takiego recepty. 
Wiem jedno: PÓJDĘ GŁOSOWAĆ! Wezmę udział w głosowaniu, by nie mieć później wątpliwości, że brak MOJEGO GŁOSU przyczynił się do zwycięstwa marnej osoby. Osoby za której działania i wypowiedzi będę się wstydził.

10 komentarzy:

  1. Oczywiście, że głosować trzeba! Ja też idę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pytam na kogo zagłosujesz, ale wiem że rozsądnie.

      Usuń
  2. Wiem co zrobię w kwestii wyborów, ale nie zdradzę. Nie będę też agitował za chodzeniem na wybory, bo nie mam pewności, czy nie zachęci to do pójścia i zagłosowania na ... najgorsze zło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Najgorsze zło" ma swój bezkrytyczny elektorat którego nie trzeba zachęcać do głosowania. Leniwych trzeba namawiać.

      Usuń
  3. Różne przeżyłam kampanie wyborcze, ale obecna to już nawet nie kabaret, to jakaś groteska!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wynaturzenia obietnicowe kampanii są z wyborów na wybory, niezależnie co się wybiera, coraz bardziej "niesmaczne".

      Usuń
  4. "bo niektórym przecież zabrano by dać innym" - jak to niektórym? Przecież zabrano wszystkim, którym wcześniej odpowiednio nie dano jak np. tym, którym się przecież "należało". Zabrano w postaci rosnącej inflacji, rosnących opłat, nowych podatków itd.).
    Ci "benefaktorzy" to nie są "niektórzy", to jest wiele milionów ludzi (większość emerytów, pracowników zarabiających w okolicy najniższej krajowej itd.)
    Co więcej, dalej idzie się tą samą drogą obiecując kolejne "plusy". A naród się cieszy i daje poparcie w oczekiwaniu na obiecywane korzyści. Nie myśląc o tym, że aby otrzymał "od państwa" przykładowo 100 zł, to muszą mu wcześniej zabrać 120 zł (jak to kiedyś obrazowo przedstawiał Korwin-Mikke).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że te wszystkie "plusy" są z naszych, osobistych, podatków. Nawet te 2200+ dla emerytowanych posłów z PiS też wszyscy sfinansujemy.

      Usuń
  5. jasne, że pójdę i jeszcze na łańcuchu (ma się rozumieć psychicznym) zaciągnę moich młodych
    ------------
    tym razem to już nie kiełbasa, to wielki baleron, nadymany jak balon ... niedługo nam obiecają "służąca+" i będzie urrrrra, !!! elektorat rzuci się do urn, tylko co potem, jak się okaże że ta służąca to zrobieni w bambuko wyborcy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz "służących" brak, są wolontariusze i prywatnie wynajmowane anonimowe sprzątaczki. Te wszystkie "pomoce domowe" to wymysł "zgniłego zachodu". Ale przyznam się uczciwie, że w moim (i Marii) wieku, ktoś taki, sprzątający, piorący, robiący zakupy, by rozwiązał wiele naszych problemów.

      Usuń

2412. Słowo na niedzielę 12

  W iemy wszystko, a przynajmniej znamy nazwiska aspirujących do prezydentury: Trzaskowski z PO, Hołownia z Polski 2050, Nawrocki z PiS, Men...

Ostatnie posty