Blog wyświetlono

niedziela, 10 lutego 2019

2361. Weszli, a czy wyjdą?

Dzisiaj w Onecie rocznicowy artykuł o pożegnaniu się z półwieczną obecnością Armii Czerwonej w Polsce. Opis siermiężności tamtych czasów i niewygód związanych z "okupacją" z życiem w wyizolowanych enklawach i handlowymi metodami pozwalającymi na "lepsze życie". 

Krąży w sieci (facebook) powyższe zdjęcie, które koresponduje wprost z onetowym tekstem rocznicowym. Zdjęcie które w graficzny, "memowy" sposób obrazuje "wejścia" USForce i nie wskazuje ilości "wyjść". Nawet jak podane liczby są mniejsze (a może większe, bo tajnych baz wojskowych się nie ujawnia) to i tak one przerażają.
Nawet, jak jest zapowiedź prezydenta Trumpa o wycofaniu amerykańskich wojsk z Syrii, to jest też groźba ich wprowadzenia do Wenezueli, dla obrony "zastępczego uzurpatora". Nie sądzę, że w USA brak chętnych do służby za jej granicami, ale wyszkoleni w "syryjskich warunkach" żołnierze bardziej przydadzą się w wojnie domowej w Ameryce Południowej - zresztą łatwiej wymienić kraje w tamtych rejonie gdzie wojska USA nie stacjonują, niż miejsca gdzie już są. Gdzie są jako obrońcy demokracji niby łamanej przez miejscowe reżimy.
Do Polski kolejni okupanci, po niemieckich i radzieckich formacjach, zostały zaproszone przez rząd pod pretekstem obawy, że może ponownie przyjść "ruski". Mają bronić Polski przed hipotetyczną inwazją Putina ze wschodu. Godząc się na "wejście" USArmy powinniśmy mieć świadomość tego, że owa Army nie ma we zwyczaju "wyjść".
Globalna obecność wojsk USA, zwykle pod pretekstem obrony i utrzymania demokracji i sprawiedliwości ma na celu, jak się powszechnie raczej odczuwa, obroną wszelkich interesów tego kraju. Obronę i wpływanie na decyzje miejscowych rządów by sprawy szły w dobrym (dla USA) kierunku. Oczywistym tego przykładem było (po interewencji werbalnej ambasador Georgette Mosbacher) wycofanie się z nowelizacji ustawy o IPN, i próba nałożenie olbrzymich kar grzywny na TVN. Stacji wchodzącej w skład amerykańskiej grupy ITI, do której weszła wcześniej przewidując zapewne zakusy PiS na jej przejęcie.

8 komentarzy:

  1. Mimo wszystko wolę chyba wielkiego brata ze Stanów niż z Rosji- mimo wszystko panuje tam większy porządek. Jak się jest malutkim krajem z połową mieszkańców o sfiksowanych poglądach to zawsze trafia się na większego brata, który ma instynkty "opiekuńcze".
    Tereny,na których ongiś stacjonowały wojska radzieckie do dziś jakoś nie mogą wrócić do stanu sprzed ich stacjonowania.
    Może ci "goście" są bardziej cywilizowani.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że jakiś "wielki brat" powinien Polską się opiekować? Suwerenność jest więc mniej ważna od "opieki"?

      Usuń
  2. Tak naprawdę suwerenne są tylko prawdziwe mocarstwa. Suwerenność innych jest najczęściej tylko fasadowa, bo tak się składa, że ciężko być w 100% suwerennym gdy nie jest się żadną prawdziwą potęgą gospodarczą, terytorialną czy też militarną. USA ma bazy w wielu krajach a o wielu z nich nikt by nie powiedział, że nie są krajem suwerennym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S.
      Właśnie zerknęłam na mapkę- mają swoje bazy w Wielkiej Brytanii, Norwegii, Islandii,Włoszech, Hiszpanii, Bułgarii i Rumunii, Grecji..Wszędzie coś mają- a to kawałek bazy morskiej, a to lotnictwo, a to jakieś wyrzutnie.Oczywiście patrzyłam tylko na Europę.

      Usuń
  3. Od tego ichniego wejścia Irak do dziś nie może się pozbierać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze długo potrwa to "pozbieranie się" Iraku, ale Irak już nie jest dla USA groźny. I o to chodziło, by tak się stało. Teraz kolej na Iranu zniszczenie.

      Usuń
  4. Wchodzą i wchodzą małymi porcjami.

    OdpowiedzUsuń

9368. Kryminalny wtorek

  C o dwa miesiące, zawsze we wtorek, spotykamy się w zaawansowanym gronie miłośników powieści kryminalnych w Wojewódzkiej Bibliotece Public...

Ostatnie posty