Wracam jednak do tytułowych plaż. Taka kolejność wyrazów przypomina zawsze - przynajmniej mnie - przebój Ireny Santor pod tym samym tytułem. Wprawdzie to inny czas i nieco inny kierunek nostalgii ale plaże zostały na wszystkich morskich, i gdzieniegdzie jeziorowych brzegach. Nawet w Paryżu, brzegi Sekwany wysypano żółtym piaskiem mającym udawać plażę właśnie.
Skoro już jestem nad "ciepłym Morzem Bałtyckim" rozejrzałem się nieco po plażach dostępnych w okolicy Łeby - bo są przecież plaże, także dostępne, ale dla określonych gości hotelowych wyłącznie. Rozejrzałem się i... żadnej tam, jakiejś dzikiej nie znalazłem, póki co. Mam jeszcze nieco czasu do zagospodarowania więc może natrafię.
Jak dotąd, to nawet o świcie - kiedy z "kijkami" zasuwam brzegiem - nie jestem sam. Regularnie spotykam te same osoby: biegające, spacerujące, "przeczesujące" piasek wykrywaczami metali w poszukiwaniu zagubionych skarbów ("poszukiwacz" nie wiedział, czy są wykrywacze reagujące na grudki bursztynu - jak też nie wiem)
Jednak nie ludzie stanowią o nie/dzikości plaż. Zagrożeniem dla ich charakteru są wszelkiego rodzaju budki, kioski, czy nawet wielkopowierzchniowe wiaty oferujące plażowiczom "wszystko", a wypełzające przez przejścia w wydmach. Nie dość, że zajmują coraz większe połacie piasku to jeszcze ryczą bez umiaru "popularnymi" przebojami zwracając wabiąco na siebie ewentualnych klientów.
Staram się nie korzystać z plaż w "godzinach szczytu" w słoneczne dni, kiedy to parawan przy parawanie, plażowicz przy plażowiczu nie dają nawet ułudy prywatności, wyciszenia, spokoju.
Stali mieszkańcy nadmorskich miejscowości - nie tylko Łeby, podobnie jak podgórskich uzdrowisk i miejsc wypoczynku, oddają się w na potrzeby turystycznej armii. Nie, nie! Nie hobbystycznie, nie dla przyjemności, ale próbują zarabiać i to coraz więcej. Sezon, jeszcze pandemiczny - i groźba nowej fali zachorowań - powodują niekontrolowany wzrost cen: pamiątek, "rybki smażonej", wynajmu pokoi.
A wczasowiczów nieprzebrane ilości, a ostrożności contr pandemicznej ani widu ani słychu na ulicach, sklepach, i butikach.
PS. Najdzikszą plażę jaką zapamiętałem z młodości/przeszłości znajdowała się u stóp Kępy Redłowskiej na północ od Sopotu. Zdjęcie oczywiście aktualne i z sieci.
Nie strasz mnie! naprawdę nie ma już dzikich plaż? Dawno nie byłam nad Bałtykiem ale pamiętam, że kilkanaście lat temu wystarczyło przejść kilkaset metrów od "kurortu" aby trafić na nielicznie zaludnione połacie piasku. Już tak nie ma?
OdpowiedzUsuńps dziś podano, że w Międzyzdrojach temp. wody wynosi 22 stopnie - ciepło!
Niestety Bet, dzikie plaże już zostały oddziczone.
UsuńJa zachwyciłam się plażą za wydmami w Czołpinie, może dlatego, ze tam strefa chroniona :-)
OdpowiedzUsuńjotka
Pewno tak, dlatego jeszcze dzika plaża jest. Plaża w Redłowie to część rezerwatu.
UsuńJest nas na Ziemi co najmniej trzykrotnie za dużo - i będzie jeszcze więcej; ludzi nieproduktywnych, niczego nie wnoszących umysłami czy własnymi rękami [przenośnia to wobec kierunku, w którym dążymy]do cywilizacji, która potrzebuje nas coraz mniej. Tymczasem wielkie religie wołają - Mnóżcie się i rozradzajcie! No to się mnożymy i rozradzamy, panom bogom na chwałę i diabłom na uciechę, "abyśmy rośli w siłę, a kapłanom żyło się dostatniej". Ciekawe, czy E.Gierek zaakceptowałby taką renowację swego nośnego kiedyś hasła. Nie martw się jednak, MATKA PRZYRODA we właściwym czasie się odegra...- No to co, pomożecie?
OdpowiedzUsuńPamiętam słynne 2+3. Posłuszny byłem temu hasłu i je zastosowałem w życiu. Teraz trochę pandemia "usuwa" słabsze elementy populacji.
OdpowiedzUsuńGdyby miała rozum - usuwałaby... mądre inaczej. Tylko wg jakiego klucza?
UsuńNad Bałtykiem bywałam w dzieciństwie, na wczasach FWP. Czyli kilkadziesiąt lat temu. Przypuszczam, że dziś przeżyłabym szok.
OdpowiedzUsuńZaskoczył by Cię Bałtyk, to już inny, nadmorski świat. a praktycznie jeden 500 kilometrowy kurort.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńCzłowiek potrzebuje jeść i pić, a przy tym stał się wygodny i nie nosi ze sobą majdołków z jedzeniem i piciem. Naprzeciw temu wychodzą budki pod wydmami. Kto by dzisiaj dźwigał termos z kawą, jajka na twardo i siatkę ogórków czy pomidorów oraz bochenek chleba?
Na świecie dzikie plaże są dla bogaczy, którzy kupują wyspy lub chociaż zatoki, do których dostęp jest tylko z jachtu.
Pozdrawiam serdecznie.
"Bogaczy" przybywa, wysp bezludnych nie. Niebawem ich zabraknie.
UsuńMówisz „nie ludzie” zabijają dzikość płaz tylko kioski inne budki z czymś tam dla kogoś tam. Te budki postawili jednak ludzie i operują nimi ludzie…zatem ludzie zabijają urodę natury dla paru groszy. Dzikich płaz wciąż nie brakuje u mnie…zapraszam
OdpowiedzUsuńRozwinąłeś mój skrót myślowy, ale masz rację. Ludzie ludziom gotują coraz gorszy los.
UsuńNa początku lat 70' ub.w. lubiłem spędzać czas nad morzem w ustronnych miejscach, gdzie tylko szum morza towarzyszył mi w czytaniu książek. Czasem włączałem radio "Lato z radiem", gdy K. Kolberger recytował znane wiersze. I to też "se ne vrati" ...
OdpowiedzUsuńPewno, że się nie wróci, ale istnieje nadal, trwa w Twojej i mojej pamięci.
OdpowiedzUsuńBałtyk dziki i bliski naturze jest po "sezonie". Wszyscy szukają natury, najchętniej w miejscowościach znanych i takich do pochwalenia się. czy ktoś zna plażę w Orzechowie albo wie gdzie leży Dębina? Bałtyk piękny jest i już! w każdym miejscu, kto tego nie widzi, nie słyszy, nie czuje - ten kiep:))!
OdpowiedzUsuńMoże i nie ma już dzikich plaż, ale nadal wielu przegrywa swą młodość... Wiem to z doświadczenia.
OdpowiedzUsuńO "dzikości" plaż stanowią ludzie. A dzikusów na naszych plażach - i nie tylko tam - dostatek.
OdpowiedzUsuńhttps://antyyoutube.blogspot.com/2021/07/gong.html
Można jeszcze znaleźć dzikie plażę na półwyspie helskim, za Juratą. Piękna jest.
OdpowiedzUsuńTo przykre.
OdpowiedzUsuńBo ja nie wyobrazam sobie Baltyku bez dzikich nad nim plaź. ....Ale podobno w Sianozetach jeszcze jest....
Nie ma wykrywaczy bursztynu, niestety trzeba przesiewać piasek ręcznie.
OdpowiedzUsuń