Blog wyświetlono

niedziela, 6 maja 2018

2309. Zaczynamy sezon tai-chi.

Uciekając, dla higieny osobistej, od politycznej bieżączki chcę się pochwalić, że brałem dzisiaj udział w inauguracji letniego sezonu praktyki tai-chi na wolnym powietrzu. Wychodzimy, przynajmniej w niedziele, z zawsze dusznych hal sportowych na trawnik w Jakubowie/Olsztynie. Jak na inaugurację praktyki w plenerze było nas sporo.

Wszyscy razem na początku

Nauczyciel z certyfikatem (już od wielu lat) - to ten pan na czarno przy dwóch na biało, męczy nas trzy razy w tygodniu nie dając czasu na imprezy innego typu niż przedłużające życie - ponoć bez końca.
Zająłem się tą tzw. "chińską gimnastyką" kiedy zacząłem odczuwać skutki starzenie się: bóle kręgosłupa, sztywność nie tych członków co powinny i spadek kondycji. Po kilku zajęciach wspomniane dolegliwości zaczęły zanikać.
Wrócę do zdjęcia. Wszyscy mamy kije, o indywidualnej długości "do poziomu oczu", którymi przez dwie godziny wymachując doprowadziliśmy się do "siódmych potów" i "zakwasów" nazajutrz.
Ale dość już reklamy nieudolnej, każdy w sieci znajdzie o tai-chi więcej niż napisałem tutaj. Ci którzy by mieli ochotę zobaczyć jak "praktykowaliśmy kija" zapraszam do galerii zdjęć. Ci co mnie znają ze zdjęcia profilowego rozpoznają moją "mikrą" posturę na fotce umieszczonym w poście, dla ułatwienia rozpoznania trzymam "dwa kije".


17 komentarzy:

  1. Brawo, brawo! Powodzenia:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój mistrz mawia, że powodzenie przychodzi samo... po latach ćwiczeń.

      Usuń
  2. taichi jest zawsze dobre... dla trenujących forsowniej jako uzupełnienie sesji, warming down wspierające szybszą regenerację... a dla trenujących nieforsownie, a przeważnie wcale, to po prostu świetny sposób, by coś robić, zarobić (zdrowotnie) i się nie narobić... o korzyściach w temacie higieny psychicznej już nie wspomnę... więc let's keep taichi, tak trzymać...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację tai-chi jest dobre zawsze dobre. Dzięki za zachętę.

      Usuń
  3. Uczestniczyłam kiedyś w zajęciach tego typu, instruktor w krótkim czasie chciał nas nauczyć układu, ale ciężko było to zapamiętać...
    W takich zajęciach jak Wasze chciałabym wziąć udział, zwłaszcza na powietrzu:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak... zbyt ambitny instruktor może zniechęcić początkujących, gdy za bardzo przyciśnie z "materiałem" do nauki...
      tak swoją drogą, to nie pamiętam w całości już żadnego układu, ale tak naprawdę nie jest to konieczne, wystarczy znać nieco bazowych ćwiczeń jeśli ktoś ćwiczy sobie indywidualnie... jak mawiał kiedyś jeden ze znanych mi instruktorów: "taichi zaczyna się i kończy na falowaniu(*)"...
      (*) falowanie - nazwa najbardziej bazowego z ćwiczeń...
      p.jzns :)...

      Usuń
  4. Jak ja czytam „imprezy przedłużające życie” od razu kojarzy mi się to ze sloganem, że każdy papieros skraca życie o dziesięć minut. W takich momentach chciałbym wiedzieć kto wie ile będę żył bez papieros, a w tym wypadku, bez tai-hi? Przypomina mi się też postać red. Tadeusza Hopfera, który rozpropagował u nas „Bieg po zdrowie”, a który zmarł na serce nie dożywszy lat pięćdziesięciu… Natomiast jego brat rodzony, w młodości sportowiec, który porzucił sport dla pracy naukowej ma już, bagatelka, lat ponad osiemdziesiąt (sic!)
    Te dywagacje traktuj z lekkim przymrużeniem oka. Osobiście nic nie mam do tai-hi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak twierdzi ciotka Wiki, ta choroba serca nazywa się "wirusowe zapalenie płuc", ale ciotka Wiki to tylko ciotka Wiki, zwłaszcza, że na mieście wiewiórki gadały coś o samobójstwie, jako że Hopfer miał epizod pobytu na oddziale nerwic, co akurat było tajemnicą futrzarską (czyli poliszynszyla)...
      żaden sport nie jest zdrowy, nawet rekreacyjnie uprawiany, jeśli się nie umi... tak się teraz zastawiam, czy można sobie zrobić krzywdę ćwicząc taichi i wychodzi mi, że można, trzeba się jednak bardzo mocno starać...
      oczywiście dywagujemy z przymrużeniem oka, na luzie, czyli w duchu taichi :)...

      Usuń
    2. Nie będę się kłócił o ten zawał serca. Wirusowe zapalenie płuc łapie się też na świeżym powietrzu... W plotki za bardzo nie wierzę.

      W tym tai-hi zdumiewa mnie coś innego niż groźba śmierci. Jak pisze Autor: „przez dwie godziny wymachując [kijkiem] doprowadziliśmy się do siódmych potów i zakwasów nazajutrz”, i napiszę szczerze: znając ból i uciążliwość zakwasów nie wiem czy opłaci się ta zamiana siekierki na kijek? Ściślej: spadek kondycji na bóle mięśni. ;)

      Usuń
    3. co prawda nie bardzo wiem, jak można doprowadzić do zakwasów ćwiczeniami taichi, ale rozumiem, że w przypadku osoby bardzo mało się przedtem ruszającej jest to możliwe, a ja mam niedobór empatii w stosunku do tej sytuacji... poza tym ból mięśni /zwany popularnie, aczkolwiek niezbyt precyzyjnie "zakwasami"/ po treningu bólowi nierówny... do pewnego poziomu jest to sygnał pozytywny, że ćwiczenie działa, dopiero powyżej tego progu może oznaczać, że coś jest nie tak... mnie się wydaje, że Autor po prostu wykonał zabiegu literackiego gwoli ekspresji i nikomu się krzywda nie stała, była tylko satysfakcja z wykonanej roboty...

      Usuń
    4. Tam było napisane "imprezy innego typu niż przedłużające życie", czyli te Twoje 10 minut za papierosa krócej ma swoją niesprawdzalną rację.

      Usuń
    5. Asmodeuszu, mój znajomy sąsiad "zna" przypadek kiedy na zawał serca zmarł jedenpan tego organu pozbawion.

      Usuń
    6. PKanalia ma rację, że praktykując tai-chi "można sobie zrobić krzywdę", ale tylko wtedy kiedy się bardzo chce i nie rozumie się czym jest ta praktyka.

      Usuń
    7. no tak... choćby ćwiczenia rozciągające, które wchodzą w skład systemu... zasadą jest luz, spokój i powolność ruchu, a gdy kogoś ponosi ambicja i chce się pokazać jaki jest "fit" automatycznie się spina, ruchy ma zbyt gwałtowne i może naderwać sobie jakieś ścięgno, czy włókno mięśniowe lub uszkodzić staw...
      według mojego pojęcia ćwiczeń taichi tu nie ma żadnej rywalizacji... owszem, czasem się organizuje zawody taichi(chuan) zwane "pchające dłonie", ale wtedy jest mowa o bojowych zastosowaniach, sporo osobna bajka...

      Usuń
    8. Jakubowo:
      Nie pojmuję. Skoro „nie daje czasu na inne imprezy niż przedłużające życie”, rozumiem, że daje tylko czas na imprezy przedłużające życie, czyli tai-hi (?) Może chciałeś przekazać: „nie daje czasu na imprezy przedłużające życie”. Ale ok, nie będę się upierał, chyba że sprecyzujesz, o co z tym życiem chodzi, skoro dodajesz „podobno bez końca”?

      Piotrze:
      Przypomnę tylko z historii inkwizycji, że rozciąganie było jedną z najokrutniejszych tortur przy wydobywaniu zeznań. ;)

      Usuń
  5. wyglądają mi na kije samobije:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. I jak się czymś takich zostanie uderzony, bardzo boli.

    OdpowiedzUsuń

2411. Słowo na niedzielę 11

 P łynie i płynie ten czas nasz jedyny. Ucieka gdzieś tam niepostrzeżenie i nie zamierza wrócić, i nie pozwala na poprawienia, zatarcie błęd...

Ostatnie posty