Jak pamiętam, a pamięć o czasie minionym jeszcze mam całkiem-całkiem, to na tydzień, lub wcześniej, przed Świętami zaczynała się gorączka przygotowań kuchenno-wigilijno-świątecznych. By nie przeszkadzać w kuchni wysyłano mnie w miasto po ostatnie, jeszcze brakujące wiktuały, pakiet kartek świątecznych, choinkę, czy dodatkowe prezenty. Czekało się na "pierwszą gwiazdkę", na możliwość dotarcia do pięknie opakowanych i przewiązanych wstążeczkami prezentów, na Mikołaja...
Tak drzewiej bywało. Bywało, że śniegi były na chłopa, że trzeba było skoro świt przekopywać się przez zaspy by do chodnika dojść, a drzwi zewnętrzne otwierane były zwykle do wnętrza, by móc je otworzyć nie blokowane przez opadłą grubą warstwę śniegową.
A i choinka musiała być "żywa" i pod sufit pięknie ozdobiona "normalnymi" świeczkami w przypinanych do gałązek uchwytach, naturalnymi orzechami włoskimi, jabłkami, nie mówiąc już o cukierkach w piękne "pazłotko" owiniętych. "Pazłotkiem" w slangu nielatów podstawówki nazywaliśmy folię aluminiową, o którą było w tamtych odległych czasach raczej trudno, było to takie "niby złotko", złotko dla ubogich.
Te sentymentalne dosyć wspominki porównujące "dzisiaj" z tym co minęło bezpowrotnie i nie wróci przecież kusi się o szukanie przyczyn, powodów i winnych istniejącego stanu rzeczy. Nie można Tuska obwinić, ale jeśli chodzi o mróz i zaspy śnieżne mógł być ich przyczyną, tak jak spowodował wprowadzenie stanu wojennego, bo 13 grudnia ów "stan" ogłosił Jaruzelski schowany za ciemnymi okularami.
Obecny brak wspomnianych wyżej "artefaktów zimowych", a i wcześniejszych, "jest odpowiedzialny" już całkiem kto inny, nie Tusk. Im dłużej rządzi "ktoś inny" tym wyraźniej widać, że pan B. zasłonił lico rękawem zwiewnej szaty, odwrócił wzrok i zaczyna doświadczać "tego innego" plagami jak biblijnego Hioba.
Hiobowi dysponent plag na szczęście nie odebrał na początek rozumu, pozwolił powoli rozumieć dlaczego kolejno odbiera mu członków rodziny, podziw współżyjących i siły pozwalających na przemożenie plag jakimi go szczodrze obdzielał. A kiedy już Hiob w końcu dlaczego i po co ta "plagowa akcja", już się nie podniósł z upadku.
Na dodatek nie obciąży się już Tuska widmem pandemii krążącej nie tylko po Europie. To już stało się za "dobrej zmiany". Ta "zmiana" dorobiła się także miana wrzeszczącego bachora stojącego w kącie wskazanym przez pozostałych członków Unii Europejskiej.
Poprzednio było 27:1, teraz miało być 26:2 - ale nie było. Kolejnego starcia Unia vs PiS będzie niebawem kiedy kurek z unijnymi pieniędzmi zacznie być przykręcany, kiedy strumień stawać się coraz bardziej cieniutki. Bo przecież tylko dwa państwo unijne Polska i Węgry mają kłopoty z praworządnością, by tak to eufemistycznie nazwać.
I tak to przed świętami nachodzą takie krańcowo nieprzyjemne refleksja, zamiast nakręcania emocji odczuwania wielkość Bożego Narodzenia.
Czasy i ludzie się zmieniają, ja tylko mam nadzieję, że nie zrobią nam zakazu przemieszczania tuz przed Wigilią, bo nasi apostołowie tak potrafią...
OdpowiedzUsuńNadzieję na lepsze, dogodniejsze dla nas, trzeba mieć zawsze, a "oni" i tak zrobią co im się uroi.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTęsknię za opisanymi przez Ciebie świętami.
Ciekawe, co jeszcze przed świętami miłościwie panujący wymyślą? Może koalicja rozpadnie się?
Pozdrawiam serdecznie.
Ach to zimowe święta! Cudne były. A "miłościwcy" będą starali się jak mogą i prezes nakaże obrzydzić nam świętowanie.
Usuń"Pazłotków" nie pamiętam, ale na kilka dni przed świętami kleiliśmy łańcuchy z kolorowych papierów i składaliśmy gwiazdki z papierowych białych pasków. Na choince wieszało się te lepsze czekoladowe cukierki i jabłka w karmelu. Atrakcją były małe świeczki przypinane do gałązek, które często wywoływały pożar.
OdpowiedzUsuńChoinki zdobiło się "produkowanymi" w domu ozdobami. Wykończeniem, podkreślającym zimowy charakter choinki, była wata udająca śnieg.
UsuńZłotka pozyskiwaliśmy zbierając i prostując pod żelazkiem papierki z cukierków. Oczywiście w tylko wtedy gdy takie cukierki były jeszcze dostępne w sklepach:)
OdpowiedzUsuńAch, to były święta...
Politycznych osiągnięć ostatnich dni już nawet nie mam sił komentować. Czy udźwigniemy ten kolejny sukces?
Mieszkając w Barcji, na północny-wschód od Olsztyna "pazłotko" znajdowaliśmy rozbierając kondensatory prądu wyjmowane z demobilu powojennego.
OdpowiedzUsuńZiobro wyjaśnił, czyli rakiem poszedł, kogo nazywał "miękiszonem"
Nie powiem, że kiedyś to było bardziej nastrojowo i tajemniczo. Obecnie dużo spraw jest pozbawionych pewnego nastroju i wagi chwili.
OdpowiedzUsuńU mnie z wiekiem szukanie nastrojowości rośnie także przez odwołania się do wspomnień.
Usuńw tym roku naprawdę pojęcia nie mam, jak nigdy, jak moje Święta będą wyglądać...
OdpowiedzUsuń/u mnie Święta zaczynają się wraz z Przesileniem Zimowym, ale to jest akurat kwestia czysto techniczna, niezbyt istotna/...
pomijając kwestie pandemiczne, to złożył się na to zaiste nieciekawy zestaw innych okoliczności i wydarzeń w realu... wiem tylko, że raczej na pewno wypadnie mi z planu sylwestrowy wyjazd do Krakowa...
a co do artefaktów, to w centrum Warszawy jest już iluminacja świąteczna, ale jeszcze nie po drodze mi było to obejrzeć na żywo...
p.jzns :)
Te Święta będą inne, przyszły rok także. Wszystko to może stanowić cezurę nadchodzących zmian - wszystko co nadchodzi będzie inne, zmienione, zmienione w farsę, karykaturę, czy jednak w świetlaną przyszłość.
UsuńSzczerze mówiąc to mnie osobiście jakoś brak zimy nie przeszkadza- nigdy nie byłam miłośniczką tej pory roku.Co do świąt BN- gdy byłam dzieckiem to jeszcze jakoś je znosiłam, a gdy już poszłam "na swoje" to były to po prostu wolne dni. "Na swoim" to gdy tylko dziecko było na tyle duże by z nim podróżować to na wszystkie święta wyjeżdżaliśmy w góry.Jetem oportunistką, nie lubię świąt na gwizdek a prezenty mam zwyczaj dawać tak zupełnie bez okazji -jestem w sklepie i widzę coś, co wiem ,że ktoś mi bliski tę rzecz lubi to kupuję i przy najbliższym spotkaniu daję. Nie znam gorączki przedświątecznej, gdy mam ochotę np, na tort makowy jestem w stanie go zrobić nawet w lipcu a nie czekać z tym do świąt.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Ze mną jest nieco inaczej. Lubię świętować, nawet "na gwizdek" nie znoszę jednak "łamania się opłatkiem" przy składaniu życzeń - chociaż i życzenie są sztampowe i banalne.
Usuń