Blog wyświetlono

piątek, 18 grudnia 2020

2585. Słówka

 Nie, nie będzie nic "narodowego". Wystarczy, że rządzący w swojej patriotycznej dumie co i raz dodają ten przymiotnik do wszystkiego co robią lub obiecują - nawet patriotyzm stanie się narodowym niebawem. 

Tym razem "chodzi" o słówka wynalezione podczas lektury "dreszczowca" Stefana Grabińskiego pt. "Czad". Dla porządku kronikarskiego dodam, że to Asenata przypomniała mi o Grabińskim na swoim blogu prezentując okładkę jego książki "Cień Befamota". 

Wróciłem więc do przeglądania twórczości tego międzywojennego twórcy horroru polskiego. Język  polski jakim posługiwał się Grabiński jest językiem którego niektóre zwroty i znaczenia wyrazów już się przedawniły, już nie są używane, a przynajmniej coraz rzadziej.

Ze wspomnianego wyżej "Czadu", zaczynającym się wędrówką zaśnieżonymi polami w poszukiwaniu noclegu, prawie kafkowskiego geometry - trafiającego w końcu do samotnie stojącej niby karczmy, niby gospody zamieszkałej przez zmiennopostaciową piękną kobietę/chłopa/odrażającą staruchę, a zakończonego paniczną ucieczką ratującą życie, po seksie z mieszkańcem karczmy - wybrałem kilka ciekawych w znaczenia słówek.

  • śrzeżoga, śreżoga - blask słońca przeświecającego przez mgłę, dym, pył,
  • wierszyć - wznosić się jak szczyt
  • debra - zarośla, jar, parów
  • ostrowidz - ryś, ale też człowiek ostrowidzący
  • lubo - chociaż, owszem
  • polica - zgrubienie od "półka"
  • kociuba - narzędzi do wyciągania upieczonego chleba z pieca, pogrzebacz
  • snadź - szybko, chętnie, zapewne, bodajże

To tylko kilka wyrazów i ich znaczenia w jakich pisarz użył je w tekście "Czadu". Jego język z międzywojnia zapewne odstręcza ewentualnych czytelników jego horrorów umieszczonych polskim krajobrazie kulturowym (nie użyłem przymiotnika "narodowym"). Nie każdy też "wychowany" na grach i współczesnym cyberpunku zrozumie "co autor chciał przekazać"...  ale taka jest kolej rozwoju języka.

Cóż tam starocia jakieś, jak niemal codziennie tworzą się nowe określania i epitety: "miękiszon", "pajac" - o pośle do sejmu, i inne mniej czy bardziej obrzydliwe.


21 komentarzy:

  1. Klik dobry:)
    A ja myślałam, że "wierszyć" oznacza pisać wiersze, a nie wznosić się jak szczyt. Powiedziałabym "wierchać", gdyby o wzoszenie jak wierch chodziło. ;) :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne "wierszyć" niech już zostanie z nami na zawsze.

      Usuń
  2. Wznoszenie się na szczyt to szczytowanie!
    A tak serio to najbardziej podoba mi się słówko "lubo". Może uda mi się go stosować w potocznej mowie?
    Aaaa... Polica też może być przydatna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęśliwe w takim razie kobiety szczycące się szczytowaniem w Szczytnie. Lubo te mieszkające w powiecie PiSkim, szczególnie nad rzeką PiSią, też mogą sobie być rade.

      Usuń
    2. nad którą PISią?... Gągoliną, czy Tuczną?... które lepiej szczytuja, te co się gągolą, czy te, co się tuczą z rozpaczy, bo nie mają z kim się gągolić?...
      p.jzns :)

      Usuń
    3. No nie wiem. Azali jestem którąś ze szczytujących lubo do onego owe doprowadzającym?... Może by jakiś wywiad środowiskowy w kręgach parafialnych? Tam teraz centra życia wszelkiego - w tym intymnego nie na ostatku...

      Usuń
    4. Synonimów na wznoszenie "wierszenia" jest sporo chociażby: budować, wzbijać się, ulatywać, wspinać, windować itp.

      Usuń
  3. No przynajmniej nic z polityki
    Trzymaj tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kociubę i policę znajdziesz i obecnie w języku, bo wątpię czy "w realu" w Małopolsce [konkretnie na Lubelszczyźnie]. Snadź nie bywasz w tamtych stronach, lubo warto...
    Bywaj zdrów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda "bywaniu", przynajmniej teraz, przeszkadza zaraza.

      Usuń
  5. Warto poszperać w poszukiwaniu takich słów, wyobraźnia się rozpędza, szare komórki ćwiczą, same plusy:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. "wierszyć" logiczne, bo "wierch"...
    na rysia powiedziałby raczej "ostrosłuch", to jest najważniejszy zmysł u kotów, z węchem już nie tak ostro, jak u psa, ale nadal o rząd wielkości ostrzej, niż u człowieka, a kwestia "ostrości" wzroku to sprawa dość dyskusyjna, kiedyś to omawiałem u siebie:
    https://ptr17.blogspot.com/2018/03/co-widzi-kot.html
    "lubo" i "snadź" /a także "lubom" i "snadnie"/ znam, fajne archaizmy, pamiętam je z nawet niezbyt archaicznych tekstów, ale dokładnie już nie przytoczę......
    za to z "kociubę" znam ze złożenia "lać/walić (kogoś) kociubą", ale nigdy tak naprawdę nie wiedziałem, co to jest, tylko tyle że jakiś sprzęt w gospodarstwie domowym, ale jaki konkretnie?... no, teraz już wiem...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. p.s. uwielbiam "zabacuć", mazuryzm od "zabaczyć", czyli "zapomnieć" /do znalezienia np. u Gomulickiego "Wspomnienia niebieskiego mundurka"/, chętnie używam i lansuję, gdy jest sposobność /lub okazja/ :)

      Usuń
    2. "Kociuba" służy wielu pożytecznym zajęciom domowym.

      Usuń
  7. Na te inne mniej czy bardziej obraźliwe zasłużyli sobie sami. Niestety to i narracja z jaka mamy do czynienia rozpoczął sam pan wicepremier od bezpieczeństwa ,.. swojego ma się rozumieć. Z Twoich przykładów jeno lubo było mi znane

    OdpowiedzUsuń
  8. Na te inne mniej czy bardziej obraźliwe zasłużyli sobie sami. Niestety to i narracja z jaka mamy do czynienia rozpoczął sam pan wicepremier od bezpieczeństwa ,.. swojego ma się rozumieć. Z Twoich przykładów jeno lubo było mi znane

    OdpowiedzUsuń
  9. Kociuba zawsze kojarzyła mi się z takim haczykiem (pogrzebaczem) do przegarniania żaru w piecu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to także pogrzebacz do grzebania w palenisku tylko mniej okazały, zwany także ożogiem.

      Usuń

2411. Słowo na niedzielę 11

 P łynie i płynie ten czas nasz jedyny. Ucieka gdzieś tam niepostrzeżenie i nie zamierza wrócić, i nie pozwala na poprawienia, zatarcie błęd...

Ostatnie posty