Blog wyświetlono

czwartek, 11 lutego 2021

2605. Przy okazji Tłustego Czwartku

 

Pięćdziesiąt dwa dni przed Wielkanocą, rozpoczynając ostatni tydzień karnawału, Kościół Katolicki postanowił świętować: zapusty, mięsopust zwane też tłustym czwartkiem. "Pozwala się" w tym dniu wiernym, niewierni też stosują się z upodobaniem do tej tradycji, na objadanie się - dawniej: kiełbasą, boczkiem zapijając wódką, obecnie są to pączki i faworki "bez zapijania".

Stosownie do czasów obecnych zamówiłem, we wspomnianym w poprzednim poście "Jakubku", dwa domowej produkcji pączki nadziewanie różaną marmoladą - faworki Maria sama wypiekała, czy wysmażała nawet. Już jesteśmy po konsumpcji pączków zapijanych mlekiem od krowy jak zawsze.

Przy okazji - przechodząc do znaczenie tytułu postu - ujawniono ksywę pod jaką jestem rozpoznawalny we wspomnianym sklepie. Wprawdzie zamawiając pączki przedstawiłem się, ale widać dość wieloliterowe nazwisko było za długie napisano więc na opakowaniu zamówienia: P. PORTER - jak widać na zdjęciu.

Nie pytałem Pań skąd ten pseudonim i co spowodowało jego nadanie, ale się domyślam. Zapewne wziął się z tego, że jak już nabywam w Jakubku jakiś płyn "chłodząco-wyskokowy" to jest nim właśnie "Żywiec-Porter".

Miałem w życiu już kilka przezwisk i ksywek, ale ten wydaje mi się najtrafniejszy i świadczący o sympatycznym podejściu do upodobań klienta. Ciekaw jestem czy i inni stali klienci są obdarowywani pseudonimami. 

29 komentarzy:

  1. Ha ha - no to pozdrowienia dla pana Portera :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Zaskoczono mnie kompletnie. Ale jak to mówią, najważniejsza jest rozpoznawalność.

      Usuń
  2. Pączki nie są moimi ulubionymi, ale babcia robiła najlepsze!
    Pan Porter? A czemu nie pan Żywiec?

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię faworki, pączków nie lubię. Jak znajdę kiedyś dobry przepis na faworki bezglutenowe to sobie je zrobię- bez względu na porę roku. Bo ja to taka raczej pod prąd jestem- nie uznaję ,że coś się jada akurat z jakiejś okazji, gdy mnie najdzie chęć na tort, to go sobie zrobię, bez okazji.Nick bardzo ładny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na kresach faworki zwano fawernukami i były one pieczone - nie smażone na oleju - z drożdżowego ciasta.
      Cieszę się że nick się podoba. Mnie też.

      Usuń
  4. Jako, że jestem nadworny kucharz domowy, jak w poprzednich latach zamierzałem upiec coś b. słodkiego, ale mi się ... odechciało. Będą więc pączki.
    Kiedyś piłem Kipera, ale nagle zmieniono smak i zrezygnowałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś, bardzo już dawno, chciałem być domowym kucharzem. Ale po tym jak domownicy zaczęli wybrzydzać na przyrządzony własnoręcznie bigos galicyjski, zrezygnowałem. Teraz już tylko jajecznica, jajko na miękko lub parówka na gorąco.

      Usuń
  5. właśnie wróciłem z miasta i imaginuj sobie Waćpan: pączki udało mi się kupić dopiero w piątym sklepie!... czemu tak?... pewnie temu, że większość produkcji poszła na dostawy on-line i gdyby nie ten piąty sklep sam bym w końcu tak zamówił...
    porter to ja lubię, zwłaszcza zimą, a ten żywiecki uważam za dość udany produkt, przypomnę tylko, że jest to drugie podejście Żywca do tego gatunku, pierwsze swego czasu dało w efekcie jakąś słodką lurę, na szczęście ktoś w porę poszedł po rozum do głowy zmieniając recepturę i technologię... ale to nadal nie jest to, co słynny Porter Browaru Warszawskiego, to se ne wrati...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacząłem porter żywiecki lubić, jak pierwszy kufel wypiłem w Żywcu, w browarze, z nalewaka.

      Usuń
  6. Hmmm... Porter - zacny trunek. Dla zacnego człowieka w sam raz więc panie sklepowe mają dobry gust:)
    To cudowne, mieć swoją ksywkę w lokalnym sklepie. Ja też tak chcę! Na razie jest tak, że to ja przezywam osiedlowy sklepik "brudny sklep". Nie bez powodu, zapewniam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sklepik jest mały, ale zacny. Natomiast panie urocze i przyjazne klientom.

      Usuń
  7. To nawet miłe.
    Ja jak nie znam kogoś z imienia i nazwiska, przeważnie zawsze obdarzam go jakąś ksywką. I nawet jak dane poznam to i tak przy swojej nazwie pozostaje.

    OdpowiedzUsuń
  8. może gdzieś się i zapodziało:))?

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję "nicka", bardzo apetyczny.
    Chętnie kupuję Żywiec-Porter, ale od ponad roku nie ma go w naszych sklepach alkoholowych - covid.
    Pączki są, ale osobiście wolę porter.
    Pozdrawiam z Melbourne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pączek raz do roku wystarczy, Porter kilka razy w tygodniu też.

      Usuń
  10. To miło być rozpoznawalnym. A jeszcze do tego wszystkiego wiedza na temat upodobań...bardzo sympatyczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Olsztynie mieszka niemal pół miliona ludzi, ale jak się mieszka dłużej w jednym miejscu i nie jest się wrednym mieszkańcem, to...

      Usuń
  11. Klik dobry:)
    To właśnie lubię w małych osiedlowych sklepikach. Człowiek jest rozpoznawalny nawet w maseczce. Ekspedientki informują, że przyszło coś, czego podczas poprzednich zakupów nie było. Nie wiem jednak, czy mam jakąś ksywę. Z zakupami do domu jednak uważam. Raz zamówiłam herbatę, to przyniesiono mi opakowanie - 100 torebek - z terminem przydatności kończącym się za tydzień. To nie było w porządku, bo wiedzą, że jestem sama i herbaciarni nie prowadzę.
    Fajny Twój pseudonim. Podoba mi się.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Porter z Jakubowa... Mogę się teraz tak do Ciebie zwracać?

    OdpowiedzUsuń
  13. Dawno nie jadłam paczkow, więc w tlusty czwartek smakowały mi bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy pączkarnię, gdzie pączki świeżo usmażone można jeść jeszcze cieplutkie. Pycha.

      Usuń
  14. No i tradycji stało się zadość! Aby do następnego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już niedaleko, jeszcze roczek. W pewnym wieku czas biegnie jak rysunkowy struś.

      Usuń

2411. Słowo na niedzielę 11

 P łynie i płynie ten czas nasz jedyny. Ucieka gdzieś tam niepostrzeżenie i nie zamierza wrócić, i nie pozwala na poprawienia, zatarcie błęd...

Ostatnie posty