Blog wyświetlono

sobota, 10 września 2022

2977. Jeszcze o Juracie.

Rolmops po kaszubsku.

 Pobyt na Półwyspie Helskim, jak już pisałem, objął wszystkie właściwe miejscowości półwyspu. Miejsca przeznaczonego wyłącznie dla turystycznej stonki łaknącej słońca, plaży i morza, a także nieco pachnących inaczej wód Zatoki Puckiej. Miejscowi starają się jak najbardziej opróżnić portfele przybyłych podwyższając ceny niby powodowane inflacją coraz większą.

Dlatego też zaskoczyła nas cena rolmopsa po kaszubsku w restauracji "Dell'monico" w Juracie. Poniżej prezentuję paragon zabrany na pamiątkę z tej niespodziewanej okazji pozytywnego zaskoczenia. Dla porównania widoczna jest na paragonie także cena "małej coli" równa tej zapłaconej ze zwiniętego śledzia z kajzerką, pomidorami i jakąś zieleniną.

Przyznam się, że śledzi nie jadam i nie wiem, czy cena dwóch zwiniętych wokół jakiejś pasty płatów - tej ponoć ryby - była zbyt wygórowana, ale na colę z całą pewnością.

W tej restauracji - stoliki na powietrzu i wewnątrz lokalu - wielu turystów uzupełniało braki kalorii 

Póki co nie będę pisał już o innych mniej czy bardziej tanich specjałach helskich, ale lody "naturalne" (dwie gałki) na deptaku w Juracie wycenianie są na 7 zł.

Zrozumiałe, jak sądzę, zaciekawienie budziła też dosyć niecodzienna tablica reklamowa opisująca zasoby i wystawiona na chodniku jednej z kawiarni Juraty. U dołu jej zdjęcie.





5 komentarzy:

  1. Ta kokaina to jakiś żart zapewne, ale jakoś mało śmieszny. A może ja poczucie humoru już straciłam? Ciekawe ile % śledzia jest w tym śledziu po kaszubsku bo "na oko" przeważa nieznana pasta oraz znana zielenina z pomidorkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapytam Marii czy był smaczny ten śledź, ja niestety nie jadam takich przysmaków rybnych.

      Usuń
  2. Wiadomo, że lokale najwięcej zarabiają na napojach, soki są w cenie wody mineralnej, wiec jeśli już mam kupić cos do picia, to wole kawę lub herbatę,
    cola do śledzia to ryzykowny pomysł.
    Napis na potykaczu fajny:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez wiele lat notorycznie część wakacji spędzałam albo w Jastarni albo w Juracie. W obu miejscach najbardziej mi pasowało, że przed południem było się na plaży od strony otwartego morza, po południu szło się nad zatokę i np. pływało kajakiem ewentualnie na żagielku. Za rybami jako daniem obiadowym nie przepadam, za śledziem zwłaszcza, ale lubiłam wędzone certy i wędzone węgorze prosto z wędzarni. Ale odkąd zaczęła się Mierzeja Helska (bo to nie jest wcale półwysep) zabetonowywać - odechciało mi się tam bywać i co najwyżej przyjeżdżałam na jeden dzień- z racji sentymentu. I jeszcze coś- dobra rybka do kanapek to jest łosoś wędzony w gorącym dymie- rozsmarowuje się na bułeczce niczym masełko. A ogólnie wyżywienie tam nigdy mnie nie zachwycało. Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń

9373. Wybraliśmy!

                                                                           53,45% - Robert Szewczyk  46,55% - Czesław Małkowski  G łosowaliś...

Ostatnie posty