Ni z gruszki czy pietruszki pochylił
się naczelny prezes nad losem futrzaków hodowanych na futra właśnie.
Współczuł prezes ich losowi, który przeznaczył je (te zwierzęta) na rzeź by
zaspokoić wynaturzony estetyzm najwyższej istoty - człowieka, pożądającego okryć
z takich naturalnych produktów.
Może owe demonstracyjne współczucie fana
kotów dla losu zwierzaków futerkowych wyniknęło z obawy - i wiedzy też, że
koty także są zabijane dla ich futra, posiadającego lecznicze właściwości łagodzące
bolesności kręgosłupa?
I nic by w tym „pochyleniu się” nie było dziwacznego, gdyby
prezes znany był z empatii, niejako ciągłej, nie tylko okazjonalnej, i na dodatek
okazywanej jedynie futrzakom. Nie daję wiary, nie ufam człowiekowi, który
wyimaginował sobie, wbrew wszelkim dowodom i faktom, że to opozycyjne „zdradzieckie
mordy zabiły mu brata”. Dwuznaczność takiego „pochylenia się” widać wyraźnie także
w tym, jak potraktował wieloletniego, oddanego mu „kapłana religii smoleńskiej”
Macierewicza – Macierewicz zrobił swoje, może odejść na zawsze do „swojej
podkomisji”.
Można sądzić, że Kaczyński pochylając się nad gehenną
hodowanych futrzaków stara się „ocieplić” swój wizerunek bezwzględnego,
dyszącego zemstą „za smoleńsk”, autokraty. W historii znane są tego typu
zabiegi: Bierut fotografował się z dzieciakami, Stalin słuchał pieśni „Suliko”, a Hitler
przepadał za Wagnerem.
I co z tego, że coś lubili, mieli hobby, takie czy inne, skoro historia zapamiętała
jedynie ich zbrodnie?
Bierut i dzieci
Gdy patrzę na to urocze futro jakie prezesowi wyrasta z nosa i uszu, to przestaję się dziwić, że lubi futrzaki. Swój ciągnie do swego. ;)
OdpowiedzUsuńNo, no! Bystry z ciebie obserwator.
OdpowiedzUsuńMój pan jest bardzo dobry,dba o kociowisko i tak wogóle.
OdpowiedzUsuńKot prezesa.
Chociaż kocisko ma dobrze w tej Polsce.
Usuń