W komentarzu do poprzedniego postu, jakiś Anonim podpisujący się na końcu ksywką "wicesołtys Bronisław" zapytał się z głupia frant: Czy zapoznanie się z czymś tam, to już jest przekonanie, czy tylko świadomość posiadania "o czymś tam" wiedzy? Oczywistym jest, by dać się przekonać, najpierw należy się "dowiedzieć" o tym do czego jest się przekonywanym, mówiąc wprost: indoktrynowanym. Ale bogać tam. Wygląda na to, że Anonim już jest do czegoś "przekonany" i nic nie zmieni tego przekonania.
Na co warto zwrócić uwagę w mediach w kwestii prób przekonywania do czegoś tam, tych którzy "nie wiedzą" i się dowiedzą, czyli "posiądą wiedzę" i dadzą się przekonać. Dadzą się przekonać do tego, co ma doprowadzić do pewnych określonych zachowań i (nawet) działań "za lub przeciw".
Dałbym tu przykład zmasowanego przekonywania o braku nieskazitelności Marszałka Senatu, pana prof. Tomasza Grodzkiego. Jak zawsze należało zacząć od kasy. Pieniędzy, które jako "łapówkowa wziątka" tę nieskazitelność moralną Marszałka zszargać miała. I cóż z tego, że to dęte i na zamówienie preparowane pomówienia? Istotą sprawy jest, by przywrócić ex marszałka Kurczewskiego. Tego ex marszałak, który dla idei zarobił 400 tys. zł dyżurując "na czarno" w szpitalu.
Dla równowagi trzeba przytoczyć dosyć przewwrotne, wcześniejsze przekonywanie Polaków, o kryształowości szefa NIK - przed jego desygnowaniem na to stanowisko przez Sejm. A tuż po tym...? No co się raptem stało? Czym i kto przekonał prezesa, że Banaś to "marny człowiek"? Teraz jesteśmy przekonywani przez PiS (prezes zacichł), że tego "marnego człowieka" należy pozbawić fotele szefa NIK. A że PiS nie może sam tego zrobić szantażuję opozycję, że "nie dba o rację stanu Polski, bo nie chce (na doraźny kaprys prezesa) zmieniać odpowiedniej ustawy, a najlepiej Konstytucji.
Na koniec wspomnę jedynie o próbach przekonywania Polaków, że TSUE to tylko wydaje opinie świadczące o poglądach sędziów tego gremium. Nie będę przypominał czyje to próby i na czyje polecenie artykułowane, bo wiemy. Problem w tym przypadku polega na tym, że prazes przekonany jest, że sądowo-prawna rzeczywistość Polski już jest "załatwiona" i nikt nie może jej zmienić.
Ale co nie zmienić, czego nie zmieniać, jakich zasad? Ano tego wszystkiego co spowodowało, że sądy w Polsce mają być podległe i uległe prezesowi i jego spolegliwym politykom.
Przekonanego nic nie przekona, znam takich, którym pokażesz czarno na białym, a oni i tak wiedzą swoje...
OdpowiedzUsuńTo zatrąca o fanatyzm. A ilu jeszcze wierzy w zamach smoleński...
UsuńZnów musimy zachwycać się kryształami? Wcale mnie to nie przekonuje, ale chyba odkurzę pozostały po poprzedniej epoce jeden egzemplarz tego ekskluzywnego szkła.
OdpowiedzUsuńTak, bywałem w mieszkaniach w których stały spore witryny z kryształami - ja kompletowałem książki.
UsuńJotka ma racje. Przekonany to...przekonany - ciekawe kiedy zmieni przekonania (może zmieni).
OdpowiedzUsuńAd zaś "koncepcyjności" zmiany Konstytucji na "konstytucję" to kwestię tą obrazuje - jak zwykle- ludowe powiedzenie: żeby się napić piwa nie trzeba kupować browaru.
Jak polityk opowiada, że tylko krowa nie zmienia poglądów, to sądzę że on nie ma żadnych.
UsuńTo wszystko zależy od danego człowieka. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńA ludzie, jak ludzie, różni są. Najczęściej przekonują ich pieniądze, czyli można ich i ich poglądy kupić - casus +500
UsuńNo tak te +500 to im sie udalo. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuń