Fetowanie: "Nobel dla Tokarczuk"! trwało w Polsce kilka dni i się skończyło. Trwało, trwa nadal, wśród tych Polaków w Kraju i za granicą, którzy jeszcze czytają nie tylko posty, hejtowe komentarze i komentarze do komentarzy trolli. Jeszcze w grupach intelektualnych się tli, jeszcze są wywiady, relacje zdjęcia i wypowiedzi noblistki, ale to już łabędzi śpiew.
PiS et consortes z prawicy skutecznie zadziałali, by ten festiwal radości i popularyzacji literatury tworzonej przez Panią Olgę powstrzymać, skierować zainteresowanie tzw. opinii publicznej gdzie indziej. I nie należy mówić, że "nie wytrzymali", że było im tylko przykro czytać o wielokulturowości historycznej w Polsce, o tym że Naród Żydowski był - a i jest - twórcą tej obecnej Polski, tej przypadkowymi zrządzeniami losu sterowanymi przez przypadkowego prezesa.
Problem jest także w tym, czy "nie czytali" - tak jak ten minister od kultury "nie doczytał" niczego, czy też zalecenia z Nowogrodzkiej kierowały czytelnictwo ku "Burego" zbrodniom, ku powojennej epopei "Łupaszki", ku "Kurasiowym" mordom na Podhalu, a wszystko w patriotyczny sosie "żołnierzy wyklętych". Jak były, tak było, ale "zmianowi posłowie" zablokowali próbę uchwały sejmowej i wyszli sobie do kuluarów, by nie widzieć, by nie słyszeć, jak mniejszość sejmowa oklaskuje "Nobel dla Polki".
Wracając do tytułowej "przypadkowości zdarzeń" z przekonaniem można napisać, że ogłoszenie sędziowskiej ustawy represyjnej, jako żywo ma ten surrealistyczny wydźwięk, ma ten oczywisty blask stający w kontrze do tych, którzy Tokarczuk czytają i rozumieją jej wielokulturowe przesłanie zawarte w: "Księgach Jakubowych", "Biegunach", " Wędrówkach ludzi księgi", a nawet "Opowiadaniach bizarnych".
Jawna represyjność ustawy w stosunku do niepodporządkowujących wymaganiom prezesa sędziom, przedstawionej przez trzech "hunwejbinów" prawicy wywołuje sprzeciw. Sprzeciw nie tylko intelektualnemu rozumieniu sprawiedliwości, ale i zasadom prawa. Ale cóż zasady prawa znaczą dla prezesa?!
I tak zamilczano, zwekslowano na margines, na dziecinny slajd na budynku gdzie pomieszkuje PDA, na enigmatyczne zaproszenie na rozmowę z premierem...
Problem jest także w tym, czy "nie czytali" - tak jak ten minister od kultury "nie doczytał" niczego, czy też zalecenia z Nowogrodzkiej kierowały czytelnictwo ku "Burego" zbrodniom, ku powojennej epopei "Łupaszki", ku "Kurasiowym" mordom na Podhalu, a wszystko w patriotyczny sosie "żołnierzy wyklętych". Jak były, tak było, ale "zmianowi posłowie" zablokowali próbę uchwały sejmowej i wyszli sobie do kuluarów, by nie widzieć, by nie słyszeć, jak mniejszość sejmowa oklaskuje "Nobel dla Polki".
Wracając do tytułowej "przypadkowości zdarzeń" z przekonaniem można napisać, że ogłoszenie sędziowskiej ustawy represyjnej, jako żywo ma ten surrealistyczny wydźwięk, ma ten oczywisty blask stający w kontrze do tych, którzy Tokarczuk czytają i rozumieją jej wielokulturowe przesłanie zawarte w: "Księgach Jakubowych", "Biegunach", " Wędrówkach ludzi księgi", a nawet "Opowiadaniach bizarnych".
Jawna represyjność ustawy w stosunku do niepodporządkowujących wymaganiom prezesa sędziom, przedstawionej przez trzech "hunwejbinów" prawicy wywołuje sprzeciw. Sprzeciw nie tylko intelektualnemu rozumieniu sprawiedliwości, ale i zasadom prawa. Ale cóż zasady prawa znaczą dla prezesa?!
I tak zamilczano, zwekslowano na margines, na dziecinny slajd na budynku gdzie pomieszkuje PDA, na enigmatyczne zaproszenie na rozmowę z premierem...
Tak sobie PiS planował, ale czy to się udało? Niezwykle mądre i odważne słowa noblistki poszły w świat z olbrzymią mocą.
OdpowiedzUsuńMasz rację Andrzeju, poszły w świat i wrócą z jeszcze mocniejszym odzewem
UsuńDrogi Jerzy.
OdpowiedzUsuńOdniosę się jedynie do krótkotrwałości nie tylko fetowania Naszej Olgi Noblistki ( młoda jest, więc możemy ją trochę traktować jak nasze ukochane dziecko) ale wszelkich wydarzeń w "tym" kraju. Zwłaszcza np. wydarzeń typu: negatywne działania partii rządzącej, afery rządu i PiS. Nasze media jedynie powierzchownie wzorują się na mediach zachodnich czy na „wzorcach” Starszego Brata za oceanem ( za oceanem kładą prawicę na sercu podczas ichniego hymnu to i my podobnie i nieistotne jest że za chwilkę okazuje się, że ten nasz kładący tę prawicę na sercu przy hymnie ma tę Ojczyznę tam gdzie słońce nie dochodzi). Tu media nie trzymają się jakiejś afery jak przysłowiowego cycka ino odpuszczają po góra trzech dniach i czekają na inną aferę. Jak jakieś szmatławce czy brukowce. Oczywiście łatkę brukowców przyklejają chętnie innym. Identyczne zresztą z tym gdy wyznanie dominujące określa inne, marginesowe u nas wyznania, jako sekty.
Podobnie jest z tym Noblem Naszej Oldze. Z tym, że chyba przyjdzie trochę poczekać na następnego Nobla dla Polki czy Polaka. Nie przypuszczam nawet w snach, że Prezes Polski dostanie np. Pokojowego Nobla.
Nie przypuszcza, Mietku, że kolejny Nobel będzie przyjęty przez rządzących z radością. Żaden Nobel, z tych co pamiętam nie uradował ich. Tak było z Wałęsą, Miłoszem, Szymborską - różne władze a takie same skrzywione z niesmakiem gęby. Jakby tego było mało zarzucają Akademii Szwedzkiej, że to były "polityczne wybory".
UsuńGdyby pani Olga napisała hymn pochwalny na cześć prezesa, to fetowaliby rok cały!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie napisze!
UsuńPrzecież Nobel się zdewaluował więc o to tyle krzyku. Taką światłą myśl wygłosił któryś z obecnych wybitnych myślicieli. Może kiedyś zdewaluują się oni też?
OdpowiedzUsuńBet! Chcieliby i dążą do tego. Im mniejsze znaczenie ma Nobel, tym więcej sami na znaczeniu zyskują?
UsuńOwszem, Panie Autorze, my - prosty lud pisowski - nie mamy jakichś szczególnie gwałtownych inklinacji do tego typu książek i od jałowych szczytów beletrystyki wolimy żyzne doliny literatury utrzymującej bliższy kontakt z rzeczywistością. Jasna sprawa - do szkoły mieliśmy pod górkę, pod wiatr, w deszcz... i na łyżwach. A mimo to (a raczej właśnie dzięki temu!) nigdy nie daliśmy się wsadzić na lewe sanki zmieniających się mód ideologicznych - w ramach mądrości kolejnego etapu podsuwanych nam przez ukąszonych Heglem rozbójników... duchowych i intelektualnych.
OdpowiedzUsuńwicesołtys Bronisław
"Prosty lud pisowski" nie żadnych inklinacji do czytania, nawet konstytucji nie rozumie.
Usuń