Mając nieco mniej czasu na czytanie, bo to długotrwałe spożywanie wigilijnych potraw, świątecznego obiadu i konieczne spacery "dla spalenia nadmiaru", zwróciłem uwagę na taki oto zdanie: "Ślepota zauważalna jest przez widzących".
Zastanawiając się nad tym, nie ograniczając się do "ślepoty fizycznej", włączyłem do rozważań "ślepotę intelektualną, ideową, a nawet religijną", można dojść do wniosku, że skoro ślepiec nie widzi, więc nie wie że ślepcem. Nie wie, że istnieje stan inny niż ślepota.
A jak widział wcześniej i oślepł? Nie ma to znaczenia czy widział wcześniej, przyjął za niezmienną konieczność bycia ślepym i sądzi, że wszyscy inni też tak jak on "widzą", albo "muszą widzieć" czyli są też ślepi, albo powinni "widzieć" i "postrzegać" świat tak jak on - ślepiec.
A jak się jest tak pół na pół ślepym? Fizyczne widzenie tylko jednym okiem można przyjąć za ograniczone widzenie - w tym przypadku "jednooki jest królem ślepców" wg Erazma z Rotterdamu zresztą. Ten jednooki, oślepiony nienawiścią, czy inną fanatyczną misją, organizuje egzystencję ślepcom i wiedzie ich, w przez siebie określonych kierunkach, posługując się ustalonymi przez siebie metodami, ideami i zasadami.
Najbardziej widoczne jest to, kiedy idee i zasady życia ustalone przez "jednookiego króla" zostaną przyjęte, jako prawdy objawione, kanony nie podlegające dyskusji, negocjacjom, kiedy oślepiają intelekt nie pozwalając na widzenie innych, inaczej myślących, inaczej widzących, czyli widzących w ogóle i w istocie.
Nie widzą, nie słyszą, więc jednooki wiedzie, to niewidzące i nic nie słyszące intelektualnie stadło, tam gdzie mu się zamarzy. Nawet, jak by wyznaczył im kierunek, nie uprzedzając co znajdą na jego końcu, na wysoki klif morski, u stóp którego fale tłuką w nagie skały nabrzeża, to by poszli... Poszli by, mimo ostrzeżeń tych którzy "widzą", którzy potrafią przewidzieć koniec śmiertelnej drogi wytyczonej przez "jednookiego".
A jakby tak rozejrzeć się bystrzej wokół, jakby wsłuchać się w mowy i monologi, nie dałoby się zauważyć "ślepców" i "widzących"? Ale to mogą jedynie dostrzec "widzący".
Witam jeszcze w starym roku. Samo życie. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńIntelektualna ślepota, jak widać na naszym przykładzie, nie szkodzi tylko ślepcom ... a szkoda.
OdpowiedzUsuńJakiś taki obraz jest ci cuś pod tytułem "wiódł ślepy kulawego" (chyba)?
OdpowiedzUsuńRozważania filozoficzne żeście Panie Jerzy to Wyście wprowadziliście.
A jaśniej może, bom nie zoczył gdzie kot ma ogon i ten no tył czy mordkę - widzisz jak nakręciłeś.
Erazma nam do rozpoznania tego co się tu u nas dzia nie trza. Erazm odszedł był w niebyt i teraz jeno filozofowie sobie nad jego meandrami myślowymi debatują.
Mamy tu to co mamy a ja - starym obyczajem- wspomnę, że ja wierzę. Wierzę szczerze i serdecznie w mądrość tego narodu, że wkrótce nie to, że zrozumie, bo zrozumiał od dawna, ale że wkur...rzenie nastąpi i wyje..znaczy wyrzuci się śmieci z domu.
Czego Tobie Jureczku, Rodzince, wszystkim tu bywającym a i sobie życzę.
Temat obszerny, za obszerny na blog, więc nadmienię tylko, że ostateczny obraz tego co widzimy wytwarza nasz umysł. I nie wiem, czy - na potrzeby tego postu - można wyciągnąć wniosek, że jak ślepy to i głupi?
OdpowiedzUsuńA na moje oko, Panie Redaktorze, ''widzący'' mają po prostu zły system. Najgorsze są nieproszone rady, ale czy nie lepiej byłoby zaprzestać tego teoretyzowania bez końca i podać jakiś zbawienny konkret... na ten nasz stan opłakany? Zająć wreszcie jasne, klarowne stanowisko w sprawie 500+ czy kwestii imigracji?? Ani przyjęta przez totalną opozycję metoda tego pokrętnego jegomościa z ''Transatlantyku - który nie był tak szalonym, by ''co mniemał albo i nie mniemał” - ani dąsami z wysoka, niczego się u prostego ludu nie wskóra. A mogę tak powiedzieć, bo... wiem, co mówię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, wicesołtys Bronisław
Z ulgą stwierdzam, że widzę!
OdpowiedzUsuń