Takim fetyszem, symbolem pierwszych dni zimy jest "zbudowanie" dziecku, wnuczętom, oczywiście w ich obecności i pomocy bałwana. Różnie te "postaci" wyglądają zależnie od ilości i temperatury śniegu i pomysłowości budowniczych. I... koniecznie zdjęcie i uśmiechy i liczenie na to, że dziecku coś takiego się spodoba.
Ale jeszcze są inne uroki pierwszych zalodzonych chodników i alejek parkowych. Uroki i przypadki czyhające na wszystkich. Niebaczne postawienie stopy w miejsce bardziej śliskie grozi upadkiem, kontaktem ze zwykle twardym i nieustępliwym podłożem.
Czemu o tego typu "uroku" piszę? Ano z tego powodu, że sam grzmotnąłem z poślizgu o chodnik. Jak to mówią: Nic się nie stało..., ale zabolało i mięśnie lewego barku - tak poleciałem - bolą nadal.
"Dawnym dawno" bym się jedynie otrzepał ze śniegu i pobiegł dalej, ale teraz, ten upadek odczułem bardzo boleśnie, nie mówiąc już o wstydzie, bo orła wywinąłem w tzw. publicznym miejscu.
Można napisać, że każdy ma takie przyjemności i niespodzianki zimowe na jakie zasłużył...
Wiem o czym piszesz. Mam swoje 186 cm i chodzenie po śliskim sprawia mi kłopot.
OdpowiedzUsuńNie trzeba było tak rosnąć. Z wysokości 170 cm świat także jest przyjemny.
UsuńFakt! Nie mam pojęcia dlaczegom takim smukłym się stałem, ale nie zmienię już tego, chyba z "kijkami" będę spacerował.
UsuńMój wnuk tez lepił pierwszego bałwana, a dziś kurier przywiózł sanki, może uda się je wypróbować.
OdpowiedzUsuńMnie kiedyś przewrócił silny wiatr, głowa i szyja 3 dni mnie bolały...
jotka
Pozdrowienia dla wnuka! Ja mogę liczyć już tylko na prawnuczka (prawie 2 lata) w bałwanieniu śniegu.
UsuńNo to jesteś "facetem upadłym":)) Trzeba bardzo uważać aby tego nie powtórzyć. Miłego bałwanowania!
OdpowiedzUsuńPorozumiałaś z Marią? Ona też tak określiła mój obecny stan.
UsuńZ Marią łączy nas zapewne telepatia:)
UsuńWolałbym, żeby ten bałwan nie przyśnił mi się w nocy. Dziwnie patrzy...
OdpowiedzUsuńUśmiech jak z filmowej "Czerwonej oberży".
UsuńNiezła przygoda…dobrze, że się tylko trochę potłukłeś, bo mogło być gorzej.
OdpowiedzUsuńMarek z E
Jeszcze trochę boli "gdy się śmieję"...
UsuńBałwan super! Ale wnukom go nie pokazywałem ...
OdpowiedzUsuńTak, masz rację, uśmiech raczej nieodpowiedni z wyobrażeniem "śniegowego bałwanka"
UsuńBardzo ładny bałwan, podziwiam jego uzębienie.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że upadek skończył się "tylko" potłuczeniami i nie stało się nic poważniejszego.
Bałwany lubię bardzo w przeciwności do "upadków".
Usuńjeśli chodzi o te uroki, to nie zapomnę, jak kiedyś spadł pierwszy obfity śnieg i wychodząc rano z domu spotkaliśmy gospodarza domu odgarniającego śnieg... na zwyczajowe, uprzejme "dzień dobry" odpowiedział: "jaki on tam dobry, jak trzeba zap******ać!", LOL...
OdpowiedzUsuńwspominam to zwłaszcza ostatnio podczas podobnych zajęć przydomowych pocieszając się jedynie sentencją "odrobina ruchu na świeżym powietrzu zaszkodzić nie może"...
p.jzns :)
"Gospodarzy domów" można jeszcze obejrzeć u Barei.
UsuńCzłowiek z wiekiem robi się coraz bardziej ostrożny, ale co z tego, nie zawsze się uda uniknąć takich pułapek...
OdpowiedzUsuń