Z okazji 550 Lecie polskiego parlamentaryzmu po raz kolejny ujawniło się, że to co chce i ochoczo wyczynia PiS jest aprobowane jedynie przez tę "dojną zmianę". No może jeszcze przystawka Kukiz'15, licząc na dostęp do konfitur polityczno-finansowych korzyści, udaje że to tylko deszczyk pada. Kalanie się współpracą z PiS stygmatyzuje na wiele przyszłych lat, by nie powiedzieć pokoleń.
Zaczęło się kiedy PiS uznawszy, że suweren dał mu wyborczą carte blanche postanowił zastąpić suwerena w jego pragnieniach i wizjach społeczno-politycznych. Uznał, że skoro już są u władzy: są jedynymi namaszczonymi, mogą wszystko i imieniu wszystkich nie licząc się z opiniami innych. I tych innych wyrzucając po za nawias życie politycznego, zawłaszczając, dla swoich, także coraz szersze połacie gospodarki, organizacji do tej pory zwanych pozarządowymi i stowarzyszeń środowiskowych.
Teraz już dysocjacja społeczna przebiega nie tylko wzdłuż partyjnych sympatii - czy antypatii raczej, ale przez rodziny, grupy zawodowe, wiekowe i społeczne. Rozdział i podział Polek i Polaków jest już wartością stałą coraz bardziej się powiększającą i okopującą się na przeciwległych szańcach PiS versus Opozycja.
Aktualne "wykańczania" niezawisłości polskiego sądownictwa, dobijanie Sądu Najwyższego przez "przejęty" już Trybunał Stanu i Sąd Najwyższy, to już ostatnie zabiegi PiS ku przejęciu wszystkiego, ku demokraturze monopartii i rządom jednego "zwykłego posła".
Czy kiedyś będziemy razem?
Dziś rozbawiła mnie wypowiedź marszałka Karczewskiego, że jest przecież marszałkiem wszystkich Polaków, więc skąd ten bojkot Zgromadzenia Narodowego?
OdpowiedzUsuńWidzisz jak buty kroczy przed upadkiem?
OdpowiedzUsuńJak trzeba być zakłamanym aby świętować dzień parlamentaryzmu, kiedy Parlament jawnie się dyskredytuje? Ale oni (nie tylko PiS) lubią pompatyczność.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja nie widzę podziału wśród najbliższych i całego mojego otoczenia. Jest jedność w oburzeniu i psioczeniu na obecnie nam panujących i dlatego nie mogę się nadziwić skąd te słupki poparcia tak wciąż rosną? Przecież nie żyję na wyspie...
OdpowiedzUsuń