W poprzednim poście cieszyłem się z otwarcia dostępu do bibliotecznych półek, z tego że można. Że można książka po książce przejrzeć kolejne półki regałów od góry do dołu i od prawej do lewej - lub na odwrót. Radość trwała krótko. Najpierw zaaresztowano półki zagradzając dostęp panelami, a od wczoraj, od środy areszt załatwiono - z dnia na dzień - wszystkim miejskim filiom bibliotecznym (a jest ich 18 plus kilka wojewódzkich) Olsztyna.
Wprawdzie to nie najważniejsza życiowa potrzeba, ale skoro już ma się siedzieć kamieniem w czterech ścianach, to przecież bardziej komfortowo się to odbywa w towarzystwie książki - komputer, laptop, Kindle, czy tv nużą wreszcie.
Wiem, wiem napiszecie, że jest okazja na spacery, bieganie, nordic walking... I będziecie mieli w tym rację. Ale mimo wszystko, mimo przekonania to tych racji, jak brakuje książki dobrej, interesującej, ciekawej robi się smutno.
Moje bibliotekowo-książkowe marudzenie wynika z tego, że od pewnego czasu nie kupuję już książek w formie im przypisanej od lat, czyli papierowej. Wynika to, jak zapewne i wielu z Państwa z braku miejsca na ich domowe gromadzenie - no funduszy na wszystko nie wystarcza. Od czasu do czasu zakupię jakąś cyfrówkę w cyfrowym Empiku, ale to jednak nie to samo, chociaż "miejsca" na półce nie zajmuje.
Zaprzyjaźniona pani bibliotekarka, jak już otrzymała informację o areszcie powiadomiła uprzejmie Marię i mnie więc, rzutem na taśmę zrobiliśmy zapas lektur.
Warmia i Mazury "nadrabiają" początkowy, w pierwszej fali, okres niskich zarażeń i zgonów. Egalitarny, jak się okazuje, wirus nie zapomniał o Krainie Jezior i swoje ofiary chce zgarnąć, by wszystkim było ilościowo po równo, by wszyscy równo cierpieli, by Warmii i Mazur nie wyróżniać, nie pominąć.
Na zdjęciach zapasy na "czarną godzinę", na długie dni i wieczory, jakie nas czekają. Tematyka zapasów różna, każde z nas ma inne upodobania czytelnicze.
A u mnie iks do potęgi entej lektur w foramatach pdf, djvu i - najlepsze - w mp3. Polskie czytają profesjonalni lektorzy - artyści tetralni ro/zkosz takżę dla ucha], podobnie z czeskimi. Rosyjskie i niemieckie - też ujdą...
OdpowiedzUsuńPrzed niemal rokiem zamknięto obok mnie bibliotekę, wtedy dałem sobie słowo, żę moje nogi tam podczas pandemii nie postoja. Zmagazynowałem to na dysku twardym, na przenośnych i w tzw. "chomiku" [gdzie, niestety, ostatno okradli mnie na prawie 300 Gb administratorzy - podobno, jak to złodzieje, dla mego dobra; skąd ja to znam?]...
Nie daj się naszemu mazursko-warmińskiemu Smętkowi...
Witaj! Mam tez sporo cyfrówki w pdf, epub i mobi, ale wracam do "cegieł".
UsuńZnowu kusi mnie wrzucenie ciekawego linku o "rozwoźnych formach wypożyczania książek" z całego Świata, ale boję się, że - tak jak w poprzednim Twoim poście - mój komentarz wpadnie nie wiadomo gdzie i zamiast o przytulaniu bibliotekarza Kaczyńskiego, będziemy rozprawiać o czymś innym.
OdpowiedzUsuńMasz ten dar "skręcania" od wiodących tematów. To dar, a nie wada.
UsuńTym "skręceniem" chciałem tylko zasugerować, że być może mój komentarz do poprzedniego postu leży u Ciebie w spamie. Ale widzę, że tego nie sprawdzasz.
UsuńSprawdziłem. Nie znalazłem.
UsuńZ uzależnieniem nie ma lekko, ja też muszę mieć w zapasie stosik, bo inaczej czuje się zagrożona...
OdpowiedzUsuńjotka
Niby się wie, niby jest racjonalnym a takie nienormatywne zachowania chomika.
UsuńChwilowo uwagę będziesz miał zajętą...teraz to bardzo ważne, bo nie tylko wirus ale i kaczyzm może człowiekowi zepsuć nastrój.
OdpowiedzUsuńMarku! Wirus niszczy ciało a kaczyzm psychikę.
UsuńStanisław Lem w swoim "Powrocie z gwiazd" opisał pewną formę książek przyszłości: treść była zapisana na małych kryształkach odtwarzana w czytnikach, zależnie od gustu: na ekraniku lub w trybie "lekton" /czyli czytana przez lektora/... jak widać wiele się nie pomylił, obecnie mamy e-booki i audiobooki, ale moim zdaniem klasyczna papierowa książka funkcjonować będzie jeszcze długo, gdyż na mnóstwo osób działa "magia" nośnika i przerzucanie kartek sprawia przyjemność, mimo faktu, że np. taki czytnik bywa wygodniejszy, szczególnie w podróży, dodajmy do tego jeszcze wypasione wydania albumowe, kolekcjonerskie, wiele osób czerpie frajdę z samego posiadania na półce takiej książki /jeśli ma miejsce na taką półkę, rzecz jasna/...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)...
Trudno, i nie zamierzam, się z Tobę nie zgodzić. Nawet futuryści, pionierzy rodzimej sf opisywali sentymentalne przemycanie na statki kosmiczne alkoholu i papierowych książek - bo było to zakazane. Alkohol niwelujący pamięć, a książki, bo przechowywały wspomnienia.
UsuńPamiętam te kryształkowe książki z "Powrotu z gwiazd" :)
UsuńLem był genialny!
O, chyba dziwna godzina jest ustawiona na blogu, bo pisałam o 12.38 :)
UsuńTakie zamknięcie bibliotek byłoby w moim przypadku chyba błogosławieństwem, bo tyle własnych czeka ;) Ale zawsze wtedy się zachciewa akurat czegoś, czego w domu nie ma, wiadomo.
OdpowiedzUsuńJuż raz mi bibliotekę zamknęli. Co ja przeszedłem! Czytałem wszystko, co mi w ręce wpadło. Nawet głupie romansidła, dołączone do gazet, które kupuje Koleżanka Małżonka. Bo nie miałem niczego "swojego". Przy okazji dowiedziałem się, że pewna pisarka, niedawno obwołana królową polskiego kryminału, to zwykła grafomanka, nie mająca pojęcia o kryminałach i na pewno po żadną z jej innych książek już nie sięgnę. No, chyba że mnie jakaś kwarantanna dorwie...
OdpowiedzUsuńNo, to był specyficzny kryminał, tzw. ironiczny, i dopóki wychodził w PRL-u był bardzo dobry w swoim gatunku. Natomiast absolutnie nie należy czytać tego, co potem publikowała autorka tylko dla kasy, to fakt.
UsuńAle do "Wszystko czerwone" czy "Wszyscy jesteśmy podejrzani" zawsze warto wrócić. IMHO :)
Ksiazki, b. ważna sprawa. Ja też już nie kupuje książek. Nie mam gdzie je układać, składać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW dobrym towarzystwie to i areszt nie straszny:)
OdpowiedzUsuńTen areszt to chyba ma służyć Twojemu dobru (nawet jeśli się zaszczepiłeś). Powinieneś się cieszyć, że partia dba o Ciebie i Twoją żonę ;))
OdpowiedzUsuńTylko tak patrzę na te książki i wydaje mi się, że masz ich trochę mało. Wprawdzie eksperci przewidują, że pandemia się skończy zaraz po świętach, ale czy można im wierzyć?