Może dlatego taki oficjalny dystans do Pani Tokarczuk i zbliżenie familiarne do Pana Normana, że piszą o czymś innym? Pani Tokarczuk o uniwersaliach, a Pan Norman o realiach - chociaż jakby się uzupełniali.
Czytam, jak to mówią, aktualnie: "Davies. Sam o sobie" czyli autobiografię "polonofila" jak o sobie sam pisze parę razy i "słucham" - tak słucham, może nie jednocześnie i w tym samym momencie, ale jakby równolegle "Europy". Paralelność rozwijania się akcji jest widoczna i wsparta przez fragmenty jednej i drugiej książki. Tak jak Biblię uzupełnia historię Żydów w "Dawnych dziejach Izraela" Józefa Flawiusza, (wydane w Warszawie w 1993 r. w Oficynie Wydawniczej "Rytm", ale drukowanej i oprawionej w Olsztyńskich Zakładach Graficznych im Seweryna Pieniężnego).
Odważniej więc Panu Normanowi mogą wytknąć lapsusy zawarte w jego Europie. Wiem, że Europa była pisana w języku angielskim i tłumaczona, tym bardziej wytknąć można tłumaczowi, że coś nie sprawdził, nie doczytał, źle przetłumaczył.
Nie jestem purystą językowym, ani znawcą, czy wyznawcą, prawosławia, ale nie można zapisać, powiedzieć, że IKONĘ się MALUJE! Ikonę się PISZE! Wyłącznie PISZE! Malować sobie można jajka na Wielkanoc - właśnie się zbliża nieuchronnie w pandemicznych szatach.
Podobnie mam za złe tłumaczowi, bo nie autorowi "Europy" nazwanie części ikonostasu Królewskimi Wrotami, kiedy w Polsce, zwłaszcza wśród przesiedleńców w "Akcji Wisła", owe Wrota mają nazwę "Carskich". Tam w Rosji, rosyjskie prawosławie, tak nazywa element ikonostasu, wrota przez które Bóg przejdzie do swojego ludu.
Być może czepiam się. Być może to błahostki i przejęzyczenia tłumaczącego, ale to dzieło "Europa" jest ponadczasowe i czytane będzie, tak jak "Księgi Jakubowa" długo po tym jak ich autorzy przestaną już tworzyć.
Dlatego osoba tłumacza ma takie znaczenie!
OdpowiedzUsuńPodobnie jest z lekturami szkolnymi wydawanymi w różnych wydawnictwach, dzieciaki czytają, pani robi test z lektury i okazuje się, że chyba czytali różne książki ...
I tu się zgadzamy. Być tłumaczem nie jest łatwo. Wiem coś o tym próbując tłumaczyć z polskiego na niemiecki teksty naukowe, techniczne.
UsuńTo prawda, że wiele zależy od tłumacza.
OdpowiedzUsuńAle mój mąż /historyk/ twierdzi, że Pan Norman Davis zrobił wiele błędów w swoich ksiązkach...
Zgadzam się z mężem! W poście wspomniałem jedynie o potknięciach tłumacza.
UsuńCzytałam jedna książkę tego autora Wrocławiu. Nigdzie nie znalazłam takich wiadomości z całej historii tego miasta. Trudno ja się czytało,, ale była ciekawa. Serdeczne pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńZ tego co pamiętam to nie była stricte historia Wrocławia/Breslau, ale umiejscowienie tego miasta historii regionu, Europy Środkowej. Masz rację była ciekawa. "Mikrokosmos. Portret miasta".
OdpowiedzUsuńTak to wszystko prawda.
UsuńCzytałem kiedyś "Boże igrzysko". Takie sobie... Teraz wpadła mi w łapy "Europa", ale jeszcze nie miałem czasu za nią się zabrać.
OdpowiedzUsuńJak wpadła, to trzymaj! Warto tego i ciężka nieco. Jak już będziesz w środku przekonasz jak inaczej można pisać historię.
UsuńDzięki za odwiedziny. Tego autora nie znam akurat... Ale Olge Tokarczuk czytałem "Opowieści Bizarne" i mówiąc szczerze prawie nic z tego nie rozumiem. Za ciężka literatura dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie czytalam nic tego pana wiec sie nie wypowiem. Moja ciocia.lubila jego ksiazki.
OdpowiedzUsuń