Do błędu przyznaj się następnego dnia,
później prawda wyjdzie na jaw.
Przysłowia, motta, bon moty, aforyzmy, maksymy, złote myśli, sentencje... sporo tych określeń zdobytych w życiowych doświadczeniach i ocenach zachowań tych, którzy nie potrafią się zachować. Tych, którzy nie tylko broniąc się przed zagrożeniem kłamią lub ordynarniej pisząc: łżą.
- Kilka zastrzeżeń:
- błędna wypowiedź/opinia bywa najzwyklejszym, świadomym, kłamstwem;
- błąd staje się prawdą jeżeli prawda nie wyjdzie na jaw;
- polityk (itp. człowiek) nigdy nie przyzna się do błędu/kłamstwa, najwyżej do braku wiedzy w temacie na jaki kłamał;
- członkowie jednej z partii w Polsce, nawet po wyroku sądowym, nie przepraszają za zniewagi.
Przejdę do przykładów z życia politycznego wziętych:
Najnowszy, nieodwołany nazajutrz, przykład błędu, to dogadanie się Lewicy z PiSem w sprawie wspólnego sejmowania głosowania budżetu odbudowy. Dogadania ratującego PiS przed utratą władzy i rozbijającego spójność działania opozycji. Prawda, która "wyjdzie na jaw" powie, kto kogo okpił/kupił i za ile?
Łączna suma błędów merytorycznych, czyli kłamstw premiera Morawieckiego przekracza właściwie wszelkie dopuszczalne normy populistycznego łgarstwa, więc wchodzić w szczegóły, wymieniać je jest bezsensowną stratą szybko upływającego czasu.
Kłamstwo "smoleńskie", w wykonaniu Macierewicza, nie bardzo się kwalifikuje do tej wyliczanki, gdyż w tym przypadku jest ono czymś znacznie bardziej koszmarniejszym od "katyńskiego", bo zaprzecza zdrowemu rozsądkowi i prawdzie, która tym razem, znana była wcześniej niż łgarstwa pana Antoniego.
Kłamliwe obarczenie przeciwników politycznych, przez prezesa PiS winą za "zamordowanie mu brata", przejdzie, i zostanie zapamiętane, w annałach wściekłej nienawiści do opozycji polskiej - w tak oczywisty sposób wyrażone, nie odwołane, nie ukarane...
PS. Tytułowe motto nie jest moim wymysłem. To owoc wielu wieków doświadczeń z obcowania z kłamcami, z wrednymi ludźmi, posługującymi się na co dzień "Księciem" pragmatyka Niccolo Machiavelli'ego.
Wszystko jest możliwe aby dojść do celu..... Dla jednych to norma, dla innych nie. Zawsze tak było i będzie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKłamstwo nigdy nie służy "dojściu" do czegoś dobrego, tak jak wybór mniejszego zła, czy ocena "rasowośi", "zomowości", "komunistyczności" wreszcie "pisowości" człowieczej.
UsuńOwszem, służy! Na przkład dojściu do władzy [vide PiS], do pieniędzy [vide PiS] do pomiatania ludźmi [vide PiS].
UsuńAleż wymieniłeś wszystkie służebności kłamstwa w dojściu do czegoś złego. Zgadzam się!
UsuńDobre być, gdy Kali ukraść komuś krowę. Źle być, gdy ktoś Kali ukraść krowę. A czy Kali być z ludu Wahima czy z ludu Pis... IPN i TVPiS udowodnią wszystko. I zawsze znajdzie się d**il, który to podpisze.
UsuńPolitycy nawet do braku wiedzy się nie przyznają, oni wiedzą wszystko, najwyżej okoliczności się zmieniają.
OdpowiedzUsuńMacierewicz to nie kłamca, raczej szaleniec.
Zgadzam się! Nie mając świadomości braku wiedzy, nie można się do jej braku przyznać.
UsuńMacierewicz szalonym będąc, nie wie czy kłamie.
Prawdę mówiąc myśle, że politycy już przestali popełniać błędy...bardziej im się opłaca łżeć w żywe oczy. A mogą to robić bo w dobie dołującej edukacji społeczeństwa są coraz głupsze,
OdpowiedzUsuńMasz rację: łgać i nie przepraszać. Bo co im kto zrobi.
UsuńMyślę, że pojęcie kłamstwa już od dawna zdewaluowało się. Za "dobrych" czasów zarzucenie komuś kłamstwa mogło skończyć się ... nawet utratą życia w pojedynku, a udowodnienie komuś kłamstwa mogło się skończyć samobójstwem (samurajowie popełniali seppuku). Dzisiaj nawet nie chce się opluć kłamczucha.
OdpowiedzUsuńNic tak nie raduje, jak dobre kłamstwo. Ba, nawet oszust kilometrowy, Czarnecki, ma się dobrze.
UsuńŁże elity były już dawno wymyślone przez Najwyższego Prezesa, ale wtedy błędnie przypisywano to miano do ówczesnej władzy a dzisiejszej opozycji. Tak to się zaczęło z tym kłamstwem.
OdpowiedzUsuńA społeczeństwo mamy coraz mniej myślące przez to coraz głupsze.... więc wgląda na to, że gorzej być nie może....
OdpowiedzUsuńAle wiemy... że może i z pewnością będzie...
Beznadzieja zaczyna od utraty wiary, że może być inaczej, lepiej, doskonalej. Najszybciej nadzieję na poprawę tracą stygmatycznie wykluczeni przez rządzących.
UsuńMasz /niestety/ rację.
UsuńA więc nie trzeba się poddawać!!!!!!!!
Pozwolę sobie odnieść się do 1 przykładu błędu, bo zainspirował mnie do wypowiedzi.
OdpowiedzUsuńProblem tkwi wg.mnie w powielanych odwiecznie schematach podziałów na ugrupowania t.zw. polityczne, w którym to schemacie zakłada się odgórnie usztywnienie w trzymaniu się jakiejś myśli przewodniej danego kierunku. Wszelkie odstępstwa wówczas nazywa się błędami lub zdradą. Właśnie z powodu patrzenia na sprawę do rozwiązania poprzez pryzmat partyjnych interesów.
W przypadku skupienia się na wielostronnym rozpatrywaniu danego problemu i wyjściu poza interesy partyjne,znika wiele problemów i życie staje się prostsze. Tylko nagle okazuje się, że jest mnóstwo osób, którym przejrzystość i prostota miesza szyki, bo nauczyli się żyć w kłamstwie takim czy innym i jest to dla nich naturalne środowisko. Więc im więcej podziałów partyjnych tym lepiej dla nich.Ale nie dla sprawy- dla państwa i jego mieszkańców.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuń"Dobre kłamstwo nie jest złe". Często otwiera drogę do zaszczytów, osobistego dobrobytu i wielkiej kariery. Stosowane jest więc szeroko i wszędzie, gdzie się da.
Pozdrawiam serdecznie.