Pandemie aktualne, wszystkie minione i te które mają nadejść - bo świat bez pandemii nie może przecież istnieć, bo przeludnił by się do tego stopnia, że kolaps z przeludnionym globem byłby tą ostatnią sytuacją, jaką ludzkość by doświadczyła. Do tego dochodzą "drobne ubytki" populacyjne spowodowane "innymi chorobami", wypadkami drogowymi i samolotowymi, powodziami, łącznie z tsunami, wybuchami wulkanów i bomb podkładanych przez osobników motywowanych religijnie i politycznie.
Te wymienione powyżej sposoby na pozbycie się przeludnienia, to jakby "naturalny" sposób powodowany przez broniącą się Naturę. Tytułowe "nie w porządku" odnoszę do czego innego, do całkiem innej sfery naturalności życia i bycia.
Zwykle jest tak, że powodem przejścia do innego - ponoć lepszego świata - jest zużycie się organizmu tzn. zestarzenie się. Ten sposób "wymiany populacyjnej" dotyczy nie tylko ludzi, zwierząt ale i roślin. Dla każdej z tych grup Natura stworzyła/zaplanowała inną długość okresu wegetacyjnego - istnienia.
I tak powinno być, trwać, i tak było, dopóki najwyżej w ewolucji zawędrował człowiek. Naturalny proces wymiany starszych osobników na młode został zakłócony przez nienaturalne zachowania się osobnicze. A powody "zakłócenia": polityczne, finansowe itp., nawet zazdrość powoduje eliminację osobnika młodszego, by pozbawić go życia przed starszym.
I to jest nie w porządku właśnie, kiedy rodzice są przy śmiertelnym łożu swoich dzieci. Ba, rodzice!, kiedy dziadkowie stoją bezsilni przy konającym wnuczku, a nie daj bóg przy prawnuczku. A małżeńskie tragedie kiedy starsze zostawia młodszą część "komórki społecznej" na dalszą samotność?
I co z tym uczuciem, że coś jest nie w porządku, zrobić? Odwołać się do sprawiedliwości bożej - bo nie do sumienia najwyższej istoty, która przez wielu jest utożsamiana z Naturą? A czy ktoś spotkał się z czymś takim jak "boskie sumienia", kiedy nawet "jego przedstawiciele" księża, na ziemi zachowują się inaczej, niż sami sobie zapisali to w: bibliach, ewangeliach i ich apokryfach. Tych którym nawet postanowienia kolejnych synodów i wytyczny zawartych w bullach papieskich nie pozwala "być w porządku"?
Mówią, że "Pan Bóg śpi na Mazurach". I cóż z tego, że "na Mazurach" jest, skoro śpi? A jak śpi to nie zamierza czegokolwiek poprawiać czynów swoich "przedstawicieli kościelnych", czy chociażby przywołać ich "gromem Zeusowym" do porządku.
Ulało Ci się i wcale mnie to nie dziwi, ja także buntuję się na takie sytuacje.
OdpowiedzUsuńKiedyś moja koleżanka wróciła do pracy po wakacjach i okazało się, że jeden z uczniów zmarł na raka - 8 lat.
Na słowa duchownego, że bóg tak chciał, odpowiedziała, że w takim razie ona wypisuje się z takiej religii...
jotka (blogger mnie dziś wywala)
Istotnie mam powód do takich dywagacji z którymi nie zgadzam zasadniczo. Przypadki, wypadki nie powinny się zdarzać z "natury rzeczy".
OdpowiedzUsuńZa ludzkie tragedie trzeba obarczać odpowiedzialnością siły nadprzyrodzone bo jak inaczej wytłumaczyć człowiekowi jego niezawiniony ból? No i dlatego Pan Bóg musi czasem przysnąć.
OdpowiedzUsuńJakoś nie bardzo trafiają do mnie "siły nadprzyrodzone" i ich działalność...
Usuńto nie sprawiedliwe że mój ojciec odszedł przed dziadkiem. ale cóz taka natura świata, że zawsze będzie nie oczekiwany bład
OdpowiedzUsuńNienawidzę takich błędów natury - jeżeli to był jej błąd.
UsuńW życiu często zdarzają się to coś nie w porządku. Nie wiem czy to było do końca przemyślane przez stwórcę. Tak czy inaczej nie na wszystko mamy wpływ i trzeba się z tym pogodzić.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, z uporem godnym lepszej być może sprawy, nie zgadzam się!
UsuńCzęsto mówi się STAROŚĆ NIE UDAŁA SIĘ PANU BOGU. To taki temat pochodny, ale jak mówimy o starości i śmierci..... To nie można go ominąć.
OdpowiedzUsuńZawsze cierpiałem kiedy moje dziecko chorowało, a ja nie mogłem od niego tej choroby, czy troski przejąć.
UsuńPrzerażające jest to, że dzieci odchodzą czasem wcześniej niż rodzice....
OdpowiedzUsuńNigdy tego nie zrozumiem ...
Giną wtedy, od ręki, wszystkie plany i nadzieje jakie wiązaliśmy z dzieckiem.
Usuńi już się Człowiekowi wydawało, że wszystko może, na Księżyc i na Marsa, że nie ma cudów, bo On jest Cudem. Nie pojął,że jest "myślącą trzciną" - istota wyjątkową i krucha zarazem. Mierzymy własną miarą, własne zasady przedkładamy nad prawa Natury...i ponosimy klęski. nie ma znaczenia czy powiemy:"Bóg tak chciał" , czy takie są prawa Życia, jedyne co możemy zrobić, to przyjąć nie swoje prawo i uczyć się pokory wobec Tajemnicy. Starotestamentowy Abraham w poczuciu bezsiły postanowił poddać się próbie posłuszeństwa (pokory). Co się zmieniło od tamtego czasu? Czy Człowiek rozwikłał Tajemnicę?
OdpowiedzUsuńNad śmiercią dziecka tylko płakać, nic więcej zrobić nie możemy.
Zgoda: nic więcej zrobić nie możemy. Chociaż możemy też "odejść" razem z dzieckiem, bo świat się przecież zawalił, jest niepotrzebny.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak jakby bez tej "tajemnicy starotestamentowej", która niczego nie wyjaśnia, nie dało się godnie i uczciwie żyć...
Usuńkształtują nas, mamy tego świadomość bądź nie, archetypy kulturowe,które niczego nie wyjaśniają poza opisem naszych zachowań, lęków...najprościej byłoby tak:
Usuń"Archetypy kulturowe są obok instynktów, strukturalnymi, najważniejszymi składnikami nieświadomości zbiorowej. Jest to uniwersalna forma pojęciowa (idea) zawierająca spory ładunek emocjonalny, dlatego też świadomy kontakt z nim pozwala jednostce na głębokie przeżycie wartości zbiorowych, kultury. Archetypy są praobrazami wartości kulturowych, dziedziczonymi pokoleniowo wzorcami zachowania, odczuwania, myślenia w sytuacjach typowych dla człowieka". za: https://mfiles.pl/pl/index.php/Archetyp_kulturowy
Chyba jednak niczego nie zrozumiałem, za trudne i nie mam zamiaru zrozumieć.
UsuńPamiętam, "Widziany z Jakubowa" [jakoś nie umiem znaleźć grzeczniejszej formy, a nie chcę się jako nowy wydać gburem], jak w 1955 roku moja nauczycielka geografii wpadła do klasy z krzykiem: - Dzieci! Czy wiecie jak nas dużo na Ziemi? Jest nas trzy i pół miliarda!
OdpowiedzUsuń- O święta naiwności!
Minie w czerwcu 66 lat od tego incydentu. Każdy może sprawdzić ile nas jest na Ziemi... konsumentów... szkodników... roszczeniowców z pretensjami. Nie producentów, budowniczych, twórców [przez bardzo choćby małe "t"]. Ile nas jest ludzi zbędnych. Natura bierze odwet.
Nie było nas - był las.
Nie będzie lasu - nie będzie nas.
Mam pytania. Nie mam odpowiedzi.
Zapraszam... wszystkich...
"Natura bierze odwet"! Nie wiem, czy to jest odwet. Sądzę, że to obrona, że to obrona nie tylko natury jako takiej, ale broni ona człowieka przed samym sobą, przed zniszczeniami, które dokonuje w imię "poprawy" poprawy swojego bytu. Nie marzy mi się Skała Tarpejska, ale jestem przekonany o tym, że przeludnienie tak zniszczy Ziemię, że "zaczniemy od nowa" istnieć w innych warunkach, w innym świecie.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńSzczycimy się ogromnymi osiągnięciami naukowymi na różnych polach, a w tej kwestii niczego jeszcze nie wyjaśniono. I... Raczej nie zostanie rozwikłana...
Pozdrawiam serdecznie.
Ależ sygnały, ostrzeżenia, badania i prace naukowe o umieraniu ziemi z powodu działalności ludzi, i przez te destrukcyjne działania całej ludzkości są. Wystarczy że przypomnę ocieplenie klimatu i wyrąb lasów.
UsuńSłusznie! Co prawda, to prawda!
UsuńJa miałam na myśli te niezrozumiałe "siły nadprzyrodzone" i tzw. "błędy natury", jak np. umieranie wnuka przed dziadkiem.