Politycznie nic się nie zmieniło od poprzedniego postu. Dalej PiS robi w jajo suwerena "nowym ładem", a klasę polityczną, tzw. totalną opozycję, chociaż i "swoich" też, rozczłonkowuje Pegasusem. Póki co ujawniane są inwigilacje prowadzone ze względów politycznych, brak jako żywo informacji kryminalnych - można sądzić, że ich nie było, a wszystkie siły "konia ze skrzydłami" rzucono na tych co "są przeciw".
Nowym wyzwaniem nie były też buńczuczne zachowania ex artysty Kukiza, o jego politycznej sile przemożnej, w obiecankach stworzenia Sejmowej Komisji Śledczej - na dzisiaj zacichł. Czyżby znowu śpiewał przy winie z prezesem?
Żadną nowością nie jest wreszcie podkulenie ogona w sprawie szkodliwości Turowa i milionowych rekompensat za skutki działania odkrywkowej kopalni. Przykłady takich wcześniejszych cofek ustawodawczych znamy już z sejmokracji RP.
Dla mnie osobiście wyzwaniem aktualnym, ciągłym i trwającym jeszcze przez jakiś czas, jest przystosowanie siebie do domowego życia "na trzy ręce". Ja mam, póki co ręce dwie, Maria jedną sprawną, drugą unieruchomioną - o czym było już w poprzednim poście.
I co się z tym wiąże:
- gotowanie! wszystkiego co jest do gotowania, wg instruktażu bieżącego i wg nieznanych przeze mnie do tej pory zasad przyrządzania potraw i tricków kucharskich;
- specjalne mycie naczyń po użyciu (kilkakrotne płukanie pod bieżącą ciepłą wodą - będzie niebawem instalowana zmywarka),
- zachowanie odpowiedniego kierunku odkurzania (najpierw kuchnia, potem salon i dopiero sypialnia);
- codzienna pomoc przy ubieraniu (znajdowanie tych, a nie innych ubiorów, wg listy życzeń),
- prysznicowe kąpiele wspólne - co akurat mi się podoba, i to bardzo - z zastosowaniem, oczywiście tych - a nie innych, kosmetyków, i specjalnych myjek;
- wykonywanie poleceń zakupowych wg specjalnych wskazań, co do firm, nazw i dat przydatności (nareszcie nie tylko dostarczam zakupy, ale je realizuję!);
Te wyzwania, a pewno dojdą jeszcze i inne, potrwają przynajmniej przez kolejne trzy tygodnie - tak zadecydował ortopeda po wczorajszym obejrzeniu zdjęcia rentgenowskiego. Czekamy!
Prorokować nie będę,bo wiem z doświadczenia, że powrót do pełnej użyteczności dnia codziennego p.Marii może znacznie się przedłużyć. Nawet jeżeli prace domowe będzie się traktować jako rehabilitację własnoręczną...
OdpowiedzUsuńTego się obawiam i na to jestem psychicznie przygotowany
Usuńtak, tak, tak, kąpiele (wspólne) i jeszcze raz kąpiele, higiena to podstawa...
OdpowiedzUsuńa brak właściwego kierunku może się czasem kończyć dziwnie, jak z tym kolesiem, co lakierował podłogę i skazał się na pobyt w szafie...
p.jzns :)
Ach ta higiena. Jak to było przed kiedy kąpiele odbywały się tylko w zbiornikach wodnych i... szamponu do włosów nie było.
UsuńNo i fajnie, masz możliwość wykazania się na wielu polach!
OdpowiedzUsuńWspólny prysznic jak najbardziej, byle kabina odpowiednio wygodna była:-)
No i wykazuję się, jak mogę. Zamiast kabiny mamy "kurtynę".
UsuńTrochę odmiany w życiu to dobra rzecz…byle bez przesady. 😂😂
OdpowiedzUsuńZmieniam, odmieniam, dopasowuję się, tylko czas na "zabawki" się skurczył znacznie.
UsuńTak coś czuję, że Szanowna Małżonka, doceniając tę odmianę w podziale obowiązków, jeszcze długo po zdjęciu opatrunków "nie będzie mogła ruszyć ręką" i Twoja aktywność w roli pomywacza/sprzątacza/pracza/gotowacza/obmywacza nieco się przedłuży.
OdpowiedzUsuńJa też jeszcze niedawno miałem podobne obowiązki, gdy Koleżanka Małżonka po operacji była na miesiąc unieruchomiona. Z jednym wyjątkiem - gotowanie. Jestem antytalentem kulinarnym, co widać zwłaszcza w zestawieniu z Mistrzynią, jaką jest Koleżanka Małżonka. I to był impuls, który mocno przyspieszył jej rekonwalescencję, bo na jajecznicę już nie mogła patrzeć.
Gotowanie, a właściwie brak tej umiejętności jest nasza (Twoja i moją) zaletą. Teraz ta konieczna, było nie było, czynność nadal jest pod kontrolą i wg instrukcji Lepszej Połowy.
UsuńKiedy miałam złamaną nogę i rękę prawą, a w drugiej nodze pękniętą rzepkę, to miałam jedno marzenie, aby choć kubek herbaty i suchy chleb, bo mój mąż z tych, co wodę w czajniku przypali. Cóż, na początku szło jak po grudzie, ale po jakimś czasie doszedł do wprawy, że nawet równiutko ziemniaki oskrobał...
OdpowiedzUsuńŻyczę sukcesów, każda umiejętność wymaga wprawy :-)
Zasyłam serdeczności
Już tak jest w życiu, że talenty - te kulinarne też - nierówno są przydzielane. Chociaż w tv pokazują odstępstwa od "norm" i wynaturzenia kucharskie. Wynaturzenia, bo czy ktoś nie jest przekonany, że powiedzenie: "Przez żołądek do serca" tyczy wabienia mężczyzny?
Usuń"Co Cię nie zabije to Cię wzmocni" ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu do "normalności"
Po pewnym długim czasie oczekiwana "normalność" może się okazać nienormalna.
UsuńKażda zmiana jest dobra.
OdpowiedzUsuńMasz rację, zmienność charakteryzuje jakiś tam postęp.
Usuń