Wleciało to coś i teraz jest poszukiwane przez wszelkie służby do tego wyznaczone i przeznaczone. A ponoć wcześniej przez sieć przebiegła informacja, że samolotowa obrana powietrzna została "poderwana".
Przyznam, że to nieco mnie uspokoiło, bo "wleciało" po tym jak w Poznaniu wybuchła w piwnicach kamienica grzebiec po gruzami swoimi dwóch strażaków. Taki czasowy target nie pozwala w żaden sposób powiązać owego "wlecenia" z rujnacją kamienicy poznańskiej.
Chyba że, chyba że to, "co wleciało", to wleciało wcześniej niż media zapodały i wleciało jeszcze przed "wybuchem". A to już inna, bardziej spiskowa, teoria.
A ten bezzałogowy statek powietrzny może być najzwyklejszym dronem, który zaleciał za daleko lub został "przesłany" dalej przez granicę, by nie spadł wcześniej. A może też, jak się moje pokręcone dywagacje trują w moim nieco staranym już umyśle, odesłany prezent, jakim Sierakowski obdarzył swego czasu Ukrainę, społecznie kupując drona jakiegoś tam ze "składek społecznych". A czy ten "dron Sierakowskiego" został w jakiś pożyteczny sposób zużyty przez Ukraińców - ilu zabił "ruskich", ile pojazdów wojennych zniszczył, itp. Czy też zalega w symbolicznym muzeum darów Krytyki Politycznej?
A że to był dron! To jest już faktem. Podano to nieco później, dla ubarwienia lub wygładzenia opowieści o "niezałogowym statku powietrznym.
Oczywiście zdjęcie jest z publicznej domeny sieciowej i nie ma nic wspólnego z tym co do Polski wleciało.
Ale coś za dużo tego co rusz nam wlata bez kontroli...
OdpowiedzUsuńjotka
"Wlata" i ginie - jeszcze nie odnaleziono.
UsuńNa tę liczbę wystrzelonych dronów to i tak niewiele nam wleciało. Przyzwyczajajmy się.
OdpowiedzUsuńMoże ten co wleciał, to jedyny dostrzeżony.
Usuń