Z ostatnich doniesień medialnych wygląda na to, że "Solidarność" - ta o której tylko słychać kiedy PiS wspiera w jego demolce demokracji w Polsce, postanowiła zaznaczyć się publicznie tudzież (słowo nielubiane przez prezydenta i wycięta z "Przedwiośnia", które ma publicznie czytać - patrz wcześniejszy post), niejako przy okazji hołd bezpośredni uczynić ku Kaczyńskim. Temu żyjącemu, bo najważniejszy, i temu świętej pamięci, bo najważniejszy dla żyjącego.
Rada w radę postanowiono zaproszenie wyrychtować tej, poniższej treści:
Treść taka, jaką PiS lubi. Pół na pół, prawda i fałsz zmiksowana w instant masę informacyjną, gdzie nie dojrzysz ani prawdy, ani łgarstwa.
Ba! Znany z błyskotliwych wypowiedzi stoczniowiec Guzikiewicz zdementował niesłuszne, jego zdaniem, treści zawarte w "zaproszeniu", bo przecież obaj Kaczyńscy STRAJKOWALI!. a nie jedynie "przebywali". A stosowna tablice będzie wmurowana!
I cóż z tego, że prezes zbaraniał na wieść o tym, że "przebywał", że "strajkował", że uhonorowany ma być, bo tego wymaga stoczniowa solidarność. I cóż z tego, że tu śmierdzi na odległość bałwochwalstwem i tworzonym "kultem braci"? Z czasem smród zwietrzeje zmieniając się w aromat.
W Olsztynie natomiast Solidarność stara się odzyskać siły i próbuje wsadzać, gdzie tylko się da swoich. Solidarnościowo-rodzinny klan w Olsztyńskim Teatrze Lelek od lat chce by dyrektorem była jedna pani. Wspierają ją w tych dążeniach: siostra, bratowa, bracia i ktoś tam jeszcze nie rozeznałem się do końca kto. By zrozumieć sens i powód tych zabiegów oszczerczo-pomówieniowych zapraszam do lektury tekstu redaktora Adama Sochy w olsztyńskiej Debacie. Zrozumiecie Państwo po co jest Solidarność, w takim czy innym zakładzie pracy, a nawet "placówce kulturalnej".
Ba! Znany z błyskotliwych wypowiedzi stoczniowiec Guzikiewicz zdementował niesłuszne, jego zdaniem, treści zawarte w "zaproszeniu", bo przecież obaj Kaczyńscy STRAJKOWALI!. a nie jedynie "przebywali". A stosowna tablice będzie wmurowana!
I cóż z tego, że prezes zbaraniał na wieść o tym, że "przebywał", że "strajkował", że uhonorowany ma być, bo tego wymaga stoczniowa solidarność. I cóż z tego, że tu śmierdzi na odległość bałwochwalstwem i tworzonym "kultem braci"? Z czasem smród zwietrzeje zmieniając się w aromat.
W Olsztynie natomiast Solidarność stara się odzyskać siły i próbuje wsadzać, gdzie tylko się da swoich. Solidarnościowo-rodzinny klan w Olsztyńskim Teatrze Lelek od lat chce by dyrektorem była jedna pani. Wspierają ją w tych dążeniach: siostra, bratowa, bracia i ktoś tam jeszcze nie rozeznałem się do końca kto. By zrozumieć sens i powód tych zabiegów oszczerczo-pomówieniowych zapraszam do lektury tekstu redaktora Adama Sochy w olsztyńskiej Debacie. Zrozumiecie Państwo po co jest Solidarność, w takim czy innym zakładzie pracy, a nawet "placówce kulturalnej".
Skoro już o Solidarności to polecam tekst z Trybuny http://trybuna.info/2018/08/27/solidarite/
OdpowiedzUsuńSolidarité Zygmunta Tajsera.
Debata chyba nadal widzi Solidarność wg swoich starych zapatrywań.
Więcej mogę Jurku dodać na ten temat ale już nie tu.
Pozdrawiam
Dzięki! Czytałem!
UsuńKtoś zauważył przytomnie, że panowie Kaczyńscy nie mogli strajkować gdyż nie byli zatrudnieni w Stoczni. Przebywać mogli.
OdpowiedzUsuńTak, masz rację! Ale Guzikiewicz wie, że jednak strajkowali. Guzikiewicz to ten "elokwentny" z byłej stoczni gdańskiej.
UsuńJeden z posłów Nowoczesnej świetnie to podsumował - dobrze, że prezes jeździ autem, bo niedługo na chodnikach zaznaczyliby jego ślady:-)
OdpowiedzUsuńDobrze zauważone!
Usuń