Blog wyświetlono

piątek, 11 października 2019

2402. Dwa dni przed...

Warto zacząć post od okazania zadowolenia z Nobla dla Olgi Tokarczuk! Warto też przypomnieć sobie minę ministra "od kultury" Glińskiego, jak musiał wykazać się publicznie zadowoleniem z tej nagrody dla Polki, jak się wił obiecując, że dokończy "zaczęte" lektury dziel noblistki. W to "dokończenie" wątpię bardzo, chyba że prezes nakaże, a i tak będzie "Księgi Jakubowe" "opiniować" z bryku "przekaz dnia", nie mówiąc już o "Prowadź swój pług przez kości umarłych" z ukazaniem korupcji, układu zamkniętego i moralnych zasad obrazu. Skrycie, być może obejrzy film pod zmienionym tytułem "Pokot" Agnieszki Holland. Ale należy pamiętać, że cipanowie interesują się jedynie "kulturą narodową" zakres której wyznacza wspomniany wyżej prezes. Piszę o "Księgach Jakubowych", gdyż przez tę "księgę" dotarłem do innych dzieł pani Olgi.
Drugą część postu przeznaczam na publikację listu mojego kolegi i przyjaciela z Tomaszowa Trybunalskiego. "Ostatniego listu przedwyborczego", jak sam tekst zatytułował. "List" miał być opublikowany we wrześniowym wydaniu "Olsztyńskiego Biuletynu Informacyjnego", ale nie dotarł do redakcji przed wrześniowym wydaniem tego miesięcznika. A to i tekst.


OSTATNI LIST PRZEDWYBORCZY

do koleżanek i kolegów emerytów wszystkich służb mundurowych
Parafrazując Pawlaka z filmu „KOCHAJ, ALBO RZUĆ” – nadejszła oto wiekopomna chwila.... 
No, właśnie "nadejszła". Bo to rzeczywiście ostatni dzwonek, aby Wam napisać, co z nami i z naszymi działaniami dalej ma być.
Będzie z nami to, co los i wyborcy zadecydują. Wyborcy, to znaczy my i nasi krewni i przyjaciele, ale też przeciwnicy. Nie używam celowo pojęcia wrogowie, bo to jednak nasi rodacy. Tacy, którzy mają inne, niż my poglądy. Inne też, niż normalni, a nie skupieni w sekcie wyznawcy, bądź do głębi zdemoralizowani cynicy. Ale to też Polacy. Nawet ci sekciarze i cynicy. Wielu z nich nas nienawidzi, wielu nami pogardza, dla wielu jesteśmy kimś obojętnym. Nie odpłacajmy im tym samym. Los ich sam ukarze. Wtedy się dowiedzą, że tak zwana zła karma wraca do nadawcy. Do tego spotęgowana co do mocy.

Czy mamy jeszcze jakiś wpływ na wynik wyborczy? 
Mimo tego, że zostało do „dnia sądu” jedynie 6 dni, myślę, że jeszcze mamy szansę zachęcić parę osób, aby poszły na wybory. Osób, które są kluczowe dla wygranej bloku demokratycznego. Takich, które dla zasady nie chodziły i nie chodzą na wybory, bo ich to nie interesuje. Część z nich wszakże na pewno się waha, czy tym razem tej zasady nie złamać. Bo widzą, że w kraju źle się dzieje. Bo wiedzą, że wygrana PiS jeszcze pogorszy ich sytuację. Bo potrafią przewidywać.
I do takich ludzi spróbujmy trafić. W ostatniej chwili, przed niedzielnym terminem, mogą być bardziej czuli na naszą logiczną argumentację.
Staraliśmy się, od czasu mobilizacji do wyborów do europarlamentu, docierać do różnych ludzi, do różnych środowisk. Myślę, że wielu z nas się powiodło i zostaliśmy pozytywnie zapamiętani. Powróćmy znów do tych samych miejsc, do tych samych osób, przypomnijmy im się w ostatniej chwili. Pogadajmy tak jak zawsze zwyczajnie, po ludzku. Możemy mieć niezły wynik, bo ludzie wiedzą, że reprezentujemy opcję lewicową. A lewica, ponieważ nareszcie się zjednoczyła i nie ciągnie się za nią żaden ogon smrodu, ma wśród zwykłych ludzi naprawdę dobre notowania. Wykorzystajmy to do samego końca. Bezpośrednio, lub przez nasze prywatne kontakty, koneksje rodzinne i zawodowe, dotrzyjmy ponownie do tych środowisk, do których poszliśmy wcześniej. To przecież środowiska zawodowe, zmarginalizowane i pokrzywdzone przez kaczystów. Myślę tu przede wszystkim o nauczycielach i średnim personelu medycznym, ale też o takich rodzynkach, jak listonosze, czy pracownicy fizyczni firm samorządowych (zapewniam, są tacy. I źle im się dzieje, szczególnie tam, gdzie gmina jest opanowana przez pislam). 
Ich bóg głośno krzyczy, że każdy głos się liczy. Ma rację. Chociaż raz, chyba mimowolnie, mówi prawdę. Rzeczywiście każdy głos oddany na partie i ugrupowania demokratyczne, to głos przeciwpislamski. 
A w głosie boga wyczuwam strach. Potężny strach przed przegraną. Uzasadniony zresztą. Co do tego nikt z nas nie ma wątpliwości. A dla boga te wybory, to po prostu być, albo nie być. Przegrana, to proces karny, prowadzony przez niezawisły sąd. Sąd składający się z sędziów, niszczonych wszelkimi dostępnymi środkami przez kaczystów z samym bogiem na czele. Nie będę dalej tego wątku rozwijał. Sami wiemy, co dalej.
Wygrana boga, to ciąg dalszy pogrzebów. Naszych pogrzebów. Emerytów mundurowych. I tych „zielonych” i tych „niebieskich”.

I kolejna wyliczanka.
Rosnąca lista tych, którzy nie doczekali sprawiedliwości.
Nowa lista tych, którym świeżo odjęto środki do życia.
Bo że tak będzie, nie muszę nikogo zapewniać. Ani straszyć, bom daleki od tego.
Wniosek z tego prosty. Ciągle jeszcze mamy szansę na zmobilizowanie kilku, kilkunastu, kilkuset, czy kilku tysięcy ludzi z grupy obojętnych. A jest tego około 35 – 40% „martwych wyborców”.
Wierzę, że nam się uda. Wierzę, że dobry wynik szeroko pojętej lewicy, będzie efektem Waszej – naszej działalności.
Jeśli mimo wszystko kaczyści wygrają i będą w stanie samodzielnie utworzyć rząd, bez wątpienia los nasz generalnie się pogorszy.
Ale pod jednym względem i tak już wygraliśmy: Nigdy wcześniej nie byliśmy tak skonsolidowani i dobrze zorganizowani. A ponieważ powiększą się nasze szeregi, staniemy się jeszcze silniejsi.
Z lat zawodowych przypomina mi się powiedzenie jednego z pracowników przedwojennej „dwójki” Poznałem go ongiś w Tomaszowie. Nie upubliczniałem tego faktu, bo i nie było takiej potrzeby. A on przy okazji jednej z rozmów opowiedział mi historię ze swojej ścieżki zawodowej. Historię, albo mówiąc naszym żargonem, grę operacyjną, w której kluczową rolę odegrał dobrze zgrany zespół osób starszych. Historię podsumował powiedzeniem: „nie lekceważmy staruszków”

Mówi Wam to coś, moi mili staruszkowie płci obojga ???

I znów, to by było na tyle. Odezwę się do Was ponownie po wyborach. Będzie czas na refleksje i podsumowanie.
Pozdrawiam Was serdecznie
Marcin Szymański



4 komentarze:

  1. Litości - czy w tym liście musi być błąd ortograficzny? Bo list ważny, więc byłoby miło, by był również bez błędu ortograficznego.
    Cytuję "los ich ukaże" -jak mniemam idzie o to, że los ma karać, a nie "ukazywać" więc zamiast "ż" powinno być "rz".
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  2. anabell. Czasami nie liczy się "litera" a bardziej "duch".
    Znasz taką naszą ludzką- człowieczą specjalność, że czasami czytamy coś prawidłowo co ma jedynie dwie początkowe i końcowe litery właściwe a w środku są literówki? Wiec czuj przesłanie listu a nie wytykasz błędy.
    Jurek "Mazowieckiego" - tam okazuje się jeszcze Mazowsze jest.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anabell ma rację Mietku. Zbyt ważny list by błędy miał.

    OdpowiedzUsuń

2411. Słowo na niedzielę 11

 P łynie i płynie ten czas nasz jedyny. Ucieka gdzieś tam niepostrzeżenie i nie zamierza wrócić, i nie pozwala na poprawienia, zatarcie błęd...

Ostatnie posty