Zwykle wielkie sprzątanie domostwa, gospodarstwa domowego przeprowadza się na wiosnę. Wtedy to oczyszcza się bardziej i mniej zamieszkałe pomieszczenia z zużytych, nieprzydatnych już przedmiotów, dokumentów i kurzu. Kurzu, który błyskawicznie rodzi się w miejscach niedostępnych dla oka, odkurzacz, czy zwykłej szmatki zwilżonej wodą z dodatkiem detergentów antyseptycznych.
W jesieni, a zwłaszcza w jesieni życia, konieczność "zrobienia porządków" przyjmuje całkiem inną formę. To już nie tylko wymiatanie śmieci, ścieranie kurzu, mycie podłóg półek... To coś bardziej osobistego. To przegląd pamiątek, papierowych i fotograficznych dowodów minionych porażek i sukcesów, dokumentów na to kim się było, ba, nawet kim się chciało być, o czym się marzyło...
Oczywistym jest, że tego rodzaju porządki, a raczej czystki, prowadzone są w czasie każdej przeprowadzki, każdego zmiany miejsca zamieszkania. To porządkowanie które chcę opisać, jest jakby ostateczną, końcową czynnością przed... - kolejnego porządkowania dokona już ktoś inny. I aby "ułatwić" temu "ktosiowi" pracę czyszczenie, można rzec: "zacieranie śladów", tytułowe "porządki" trwają zwykle jakiś czas - bo "tak się trudno rozstać".
Czynności porządkujące ciągną się w nieskończoność. Trzeba wszystko przejrzeć, powspominać, posegregować na pliki do natychmiastowej utylizacji i późniejszej, co i w jakiej formie przekazać do Rodzinnego Archiwum i kiedy. Dylematów jest co nie miara. Każdy dokument, zdjęcie, dyplom i list wymagają oddzielnej decyzji: co zrobić?
W zależności od wielkości pasji chomikowania co wpadnie w ręce owo porządkowanie ciągnie się niekiedy miesiącami. W naszym przypadku do przejrzenia i zdecydowania co z nimi są zbiory hobbystyczne (filatelistyczne, numizmaty, filumenistyczne, księgozbiór), dokumentujące nasze prace zawodowe i społeczne, pamiątki z udziału w imprezach, wyjazdach wycieczkowych, wczasowiska i wycieczki rodzinne. Nie jest tego mało bo solidnie chomikowałem.
Na początek Biblioteka Miejsca w Bartoszycach odbierze nasze zbiory (kilkaset) fotografii tego miasta, jego ulic, domostw które już nie istnieją i pejzaży z półwiecza kiedy tam mieszkaliśmy. Jak początek dobry, to i sukcesem zamierzamy zakończyć "porządki".
Robię porządki w zdjęciach. Uzbierało się tego dość sporo. Innych porządków jakby mniej. Załatwiły je ciagle przeprowadzki.
OdpowiedzUsuńWiększość zdjęć, tych sprzed lat wielu, zeskanowałem i opisałem pozostałe przekaże w albumach.
UsuńPorządki robimy ze dwa razy w roku, ale nie mam serca wyrzucać niektórych rzeczy, zwłaszcza pamiątek po nieżyjących członkach rodziny...
OdpowiedzUsuńWiem, co ta znaczy, wiem! Niewiele tego mam po rodzicach i dziadkach - nie pozbędę się ich zdjęć, aktów urodzeń, ślubów, zgonów.
OdpowiedzUsuńUważam, że mieszkania i domy powinny zwiększać swoją objętość adekwatnie do postępującego wieku mieszkańców aby pomieścić gromadzący się dobytek pamiątkowy. Nie rozumiem dlaczego tak się nie dzieje:)))
OdpowiedzUsuńBet! Jestem za! Pomysł i projekt, jak dla mnie bomba!
UsuńPorządki, to czas rozstań to ciągle dylematy go zostawić, co wyrzucić.
OdpowiedzUsuńI smutno przy tych rozstaniach się robi.
UsuńPopieram takie podejście do rzeczywistości.Przeprowadzka do Niemiec bardzo nam sprawę "porządków" ułatwiła -ciężkie życie miała zwłaszcza niszczarka dokumentów- biedaczka omal się nie wykończyła.Była cała masa dokumentów z prowadzenia własnych firm, dawno już zamkniętych, rozliczonych. Do kwestii "porządków" należą również sprawy majątkowe, czyli sporządzenie odpowiednich dokumentów u notariusza. Wtedy, gdy już nas zabraknie nasi zstępni nie będą mieli kłopotu i nie będą się złościć, że muszą tonąć w domowym archiwum, bo wystarczy 1 wizyta w notariacie i wszystko jasne i w 2 tygodnie można się uporać ze wszystkimi papierami i pamiątkami i przejąć schedę.
OdpowiedzUsuńCzasami mam wrażenie, że wielu osobom się wydaje, że będą żyć wiecznie, bo jedyna sprawiedliwość na świecie , czyli śmierć, jakoś ich ominie.
Miłego;)