2543. Markowy palec

 Po tym jak już posłanka PiS Lichocka pokazała w Sejmie RP "palec", po tym jak sejmowa komisja etyki - taka komisja w Sejmie jest nawet - "zwróciła tej pisówie  uwagę" na niestosowność tego rodzaju palcówek w sejmie, uświadomiła sobie ona, że ów jej palec i jego prezentacja na sali obrad jest wartością samą w sobie, jest jej własnością i tylko ona osobiście "ma prawo" do jego używania tego gestu, do jego rozpowszechniania też.

Jak sobie to wszystko przemyślała po tygodniach tłumaczenia, że tym palcem tylko łzę wzruszenia wycierała po swoim doskonałym sejmowym występie wspierającym 2 mld. złotych na kampanię Andrzeja Dudy, uznała że tę całą krytykę, ten cały hejt - na które oczywiście nie zasłużyła, bo opozycji i suwerenowi tę opozycję wspierającemu się ten "palec" należał, jak psu buda, uznała że: palec, gest i sama jej obfita osobowość - jej osobista marka.

Nie wiem, bo i skąd, czy zastrzegła markowe "pokazanie palce" w odpowiednim biurze patentem, ale postanowiła zażądać przeprosin za użycie tego wszystkiego co, Jej jest, albo rozdzielnie. Oddzielnie: jadowitego uśmiechu samozadowolenie, paluch, oka lewego i prawego, pięknej fryzury, czy chociażby kroju i koloru odzienia, jakie w tym dniu nałożyła na swoje przecudne kształty.

Nie wiem też, czy grozi pozwami sądowymi za "nie przeproszenie". Nie powinna. Rozpowszechnienie bilbordów  przydaję jej jednak sporej popularności i rozpoznawalności. A więc tego o co wszyscy politycy walczą. Bo nie ważne ponoć jest jak, byle po nazwisku.