Tak, to zła wiadomość. Tak, Jerzego Pilcha zabrakło. Nie dane nam, a przynajmniej mnie, czytać tego co miał jeszcze "przelać" na papier, co starał by się przesłać nam dodatkowo jeszcze - i mnie osobiście - dla zrozumienia Świata, Polski, drugiego Polaka i jego samego też.
Można spierać się oczywiście, czy ten "luter" z urodzenia i przy "luterstwie" trwającym przez życie, pisząc tak krwiście i jadowicie, starał się, próbował zrozumieć siebie, członków Rodziny, Wiślan, Polaków...?
Czytałem co tylko Pilch napisał od momentu, kiedy przed laty - nie pamiętam już ilu - usłyszałem/obejrzałem wywiad z nim w jakimś TV. Sposób myślenia Pana Jerzego, sposób formułowania myśli i przemyśleń odpowiadał mojemu zapotrzebowaniu intelektualnemu. To jeden z tych pisarzy, którzy potrafią pobudzać do myślenia, do zastanawiania się, do widzieć siebie bez wstrętu, lub z odrazą, w lustrze przy porannych ablucjach. To jeden z tych niewielu (Miłosz, Chwin, Varga, Huelle) rodzimych pisarzy/poetów, których twórczość nie pozwala przejść dalej, przejść obok niej nie zauważając jej.
Co przeczytałem z Pilcha? - Wszystko!, Co obejrzałem Pilchwego? Wszystko! Co odsłuchałem z Pilcha? Wszystko! To "wszystko", do czego dane mi było dotrzeć. Czego żałuję bardzo? Tego że nie widziałem Mistrza, że nie rozmawiałem z nim, że nie zdążył dojechać do Olsztyna....
Co raz więcej tych intelektualnych i artystycznych strat. Zabraknie jego świetnych felietonów w Polityce. Dobrze, że to co napisane i zapisane pozostanie.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się jak jego felietony przetrwają upływ czasu, jak długo będą aktualne.
UsuńNie czytałam, niestety...
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą i tej sytuacji czytelniczej Ci zazdroszczę
OdpowiedzUsuńKolejna przykra wiadomość....
OdpowiedzUsuńJuż nic nie napisze, już nic nowego nie przeczytam.
UsuńCzytałam tylko "Miasto utrapienia". Byłam zachwycona.
OdpowiedzUsuńTeraz z pewnością przeczytam więcej.
Wszystkich intelektualistów szkoda...
Początek dobry. Zachęcam do dalszych lektur.
UsuńNie wiedzieć czemu, nigdy tak emocjonalnie do jego twórczości nie podchodziłem.
OdpowiedzUsuńEmocje lokujesz w innych miejscach, pewno.
UsuńMiałam dużo szczęścia. Poznałam Jerzego Pilcha dzięki mężowi. To była końcówka lat 80-tych. Ostatnie spotkanie było niezwykłe. Jurek po wielu latach przyjechał na Targi Książki do Krakowa. Usiadłam przy stoliku ze stosikiem książek, wspomnieniom nie było końca. Pozostały z tego spotkania fotografie i urocze dedykacje. Żal ogromny, że już się nie spotkamy :(
OdpowiedzUsuńElżbietka53
Tak, Elżbietko, miałaś szczęście! Teraz wracam do niektórych lektur, kartkując je, czytając niektóre fragmenty. W sieci też jest sporo "nowych" wspomnień.
UsuńJeżeli będziesz miał okazję, sięgnij po biografię pióra Katarzyny Kubisiowskiej "Pilch w sensie ścisłym". Kontrowersyjna książka. Jurek, mimo moich usilnych próśb nie podpisał jej. Ale warto ją przeczytać. Według mnie, jest to biografia pisana oczami tych, którzy znali Pilcha osobiście. Dlatego jest ciekawa. Są wspomnienia kolegów ze szkoły podstawowej, liceum i przyjaciół ze studiów. Najcenniejsze są słowa Mamy Pilcha, Pani Wandy Pilch. Polecam tę biografię każdemu, kto nie spotkał się wcześniej z twórczością Pilcha.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Elżbietka53
Tylko recenzje, tylko omówienie i wywiad z autorką. Ale zachęcony - przeczytam.
Usuń