Po miesiącu, po kolejnych "wyprowadzeniach kóz Kaczyńskiego" byłem w mojej, najbliższej Jakubowa bibliotece, olsztyńskiej filii nr 12. Nie spieszyłem się, nie pędziłem od razu w poniedziałek (11-go), ale spokojnie, w porozumieniu z moją lepszą połową zamówiłem "co trzeba" i odniosłem zaległości przeczytane.
Najpierw zdziwiony, później usatysfakcjonowany, a jeszcze później wprost zachwycony: kolejką, jej długością i zachowaniem kolejkowiczów, stanąłem "na końcu" najdłuższej kolejki jaką udało mi się zobaczyć w ostatnich dniach "wyprowadzania kóz". Nie było przepychanek, nie dostrzegłem zniecierpliwienia kolejkowiczów, babcie z wnuczkami "obsługiwano" w pierwszej kolejności - nie było kobiet w ciąży.
Jak dla mnie, i sądzę że dla innych "czytaczy" niekomfortowy jest zakaz "grzebania pośród książek" ustawionych na półkach. Przecież nie ma to jak "natrafienie na coś" o którym się nic nie wiedziała - a nie wszystko się przecież wie co napisano, co wydrukowano, co wydano.
Można wszak przesiewać biblioteczne zbiory w sieci dowiadując się o dostępności do wypożyczenia, w jakiej bibliotecznej filii się znajdują i którym w kolejce się jest do czytania. Ma to jednak smak lizania czegoś smacznego przez szybę.
Wiem, wiem! Zabezpieczenia, dezynfekcja, maseczki, ale mam nadzieję, że książki które lubię, szanuję ich autorów, czytam, żadnego draństwa mi nie podrzucą.
Jestem przekonany, że dostępność zawartości w sieci to najlepszy wynalazek. Wiem, korzystałem w mojej dawnej gminie. Natomiast w dużym mieście preferuję księgarnie.
OdpowiedzUsuńNo i lepsze "dojście" do nowości umożliwia sieć, zwłaszcza jeżeli się w domu półki zatkały.
Usuńteż byłem, wczoraj... co prawda już wcześniej oddałem książki do wrzutni w kilku punktach, ale w tym punkcie akurat wrzutnia nie funkcjonowała, trzeba było osobiście, dopiero jak otworzyli...
OdpowiedzUsuńu nas też nie ma nypania po półkach, wyjątkiem są półki z nowościami, ale że od pewnego czasu zwykle zamawiam przez net, to wielkiej różnicy mi to nie robi...
kolejki zbytniej nie było, raptem jedna osoba, za to ciekawa jest procedura oddawania: pani książek nie dotyka, tylko trzeba samemu otworzyć tam, gdzie jest kod kreskowy, ona go zezczytowuje i potem klient wrzuca do pudła... w pudle oddane książki mają trzy dni kwarantanny...
p.jzns :)
Widzę, że surowiej u Ciebie. W Olsztynie oddaje się odbiera z jednej do drugiej urękawicznionej ręki.
UsuńKolejki do biblioteki to cudna wiadomość, ale brak dostępu do półek też uważam za słabe...
OdpowiedzUsuńNie wiem jak długo będą półki będą w areszcie, to szalenie zmniejsza przyjemność bywania w bibliotekach.
UsuńJa tu czegoś Jerzy nie rozumiem. Ty chcesz buszować po półkach i szukać czego nie znasz.
OdpowiedzUsuńA „klasyków” brać! A nie szukać! A Jarka Kaczyńskich wszystkie „pozycje” przeczytał?
Nie ma?
To znaczy , że ta biblioteka chyba ‘pójdzie” do likwidacji.
Tego rodzaje klasyków spotyka się jedynie na pocztowych półkach. Do antykwariatów też nie przyjmują.
UsuńA moja biblioteka wciąż zamknięta, nikt nie upomina się o zwrot książek, żadnych wrzutowników nie ma. Buuu.....
OdpowiedzUsuńPóki co tylko sieć i strony Wolne Lektury pozostają.
UsuńBrawa za odwagę. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich.
OdpowiedzUsuńWprawdzie mam Kindle'a, ale potrzymać w ręku książkę to inna jakość.
UsuńTo dobrze, że biblioteki sa otwierane. Ludzie zaczną więcej czytać...
OdpowiedzUsuńCzy więcej? Z czytaniem to jak z jazdą na rowerze, kto się za młodu nie naumiał ten już stracony jest dla korzystania z tej przyjemności.
Usuń