Przed miesiącem, tygodniem, najważniejszym dniem dla Polski ustanowiono w mediach 10. maja. Ale to było przed... Przed tym dniem, w którym dociskane mocarnym kolanem premiera Sasina, miały mieć miejsce "pocztowe wybory" prezydenta RP. No może nie wybory, ale jakby referendum za pomocą kart fruwających po ulicach, wyciekających z firmy "pakietującej" w której na dodatek wykryto wirusa C-19.
Dzisiaj dniem, a raczej dniami, może nie najważniejszymi, ale znaczącymi w polityce wewnętrznej kraju, stał się dzień dzisiejszy i kolejne, do owej inkryminowanej daty 10. maja!
Sytuacja jaka zaistniało po odrzuceniu ustawy przez Senat i spodziewanego braku większości za przyjęciem jej w Sejmie - jeżeli Gowin wytrwa ze sztywnym kręgosłupem - wybory tak czy inaczej nie odbędą się we wcześniej ogłoszonym przez marszałek Witek terminie, w ów 10 dzień maja 2020 r.
Na ratunek wyborom jeszcze w maju wyrusza teraz, na prośbę marszałek sejmu, przyjaciółka prezesa, prezes Trybunału Konstytucyjnego, pani Przyłębska. Ma ona dać, po przyjacielsku pani Witek - jak prof. Piotrowski, konstytucjonalista, określił tę przysługę - zgodę na przesuwanie terminów wyborów, aż do końcowego terminu 23 maja, a może i dalej, jak prezes TK będzie w humorze, albo skonsultuje decyzję z prezesem.
Kręcenie się wokół majowych wyborów jest warunkiem sine gua non, czyli życiową koniecznością dla PiS i Dudy. Przesunięcie wyborów na bezpieczny poza koronawirusowe zagrożenia życia i zdrowia wyborców - konstytucja daje narzędzie w postaci wprowadzenia "stanu klęski żywiołowej", który praktycznie istnieje - pozwala domniemywać ze sporą dozą pewności - że Duda przerżnie wybory. A brak PiSprezydenta wyłącza destrukcyjną dla demokracji działalność prezesa. Prowadzić to powinno do rządów mniejszościowych prawicy i jego oczekiwanego przez wielu upadku.
Czekam na rozwój sytuacji z nadzieją na lepsze, nie tylko zdrowotnie dni.
PS. Przy okazji zniknął problem wzięcia udział w wyborach 10-go - bo skoro się nie odbędą...
PS. Przy okazji zniknął problem wzięcia udział w wyborach 10-go - bo skoro się nie odbędą...
Słuchając komentarzy znających się na rzeczy konstytucjonalistów, prawników i politologów widać, że sytuacja jest bardziej skomplikowana niż wygląda. Okazuje się, że nie ma żadnego trybu, który pozwala na przesunięcie raz ustalonego terminu wyborów. No, ale droga "bez żadnego trybu" została już nie raz wykorzystana więc szykuje się niezła "jazda bez trzymanki".
OdpowiedzUsuńDzisiaj okazało się, że jest możliwe wszystko jak się spotkają dwaj twardzi politycy.
UsuńTeraz wszystkiemu winien Senat, bo za długo obradował!
OdpowiedzUsuńNo jakby to miało, jakby to wyglądało, by winą obarczyć prezesa?
UsuńInteresująco zapowiada się najbliższa przyszłość. Bardzo jestem ciekawy czym nas zaskoczą.
OdpowiedzUsuńKaczyński jest całkiem przewidywalny, chce dyktatury i ją dostanie.
UsuńJa już się w życiu nawybierałem...
OdpowiedzUsuńChyba stałeś się po drodze pesymistą.
UsuńNie wiem kto jest winien Senat, korona wirus, a może my wszyscy...
OdpowiedzUsuńbo jesteśmy i żyjemy ciągle. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
Jak widzę pominęłaś "winę Tuska".
OdpowiedzUsuń