Ot taki zwykły niby dzień, a ile się dzieje w wewnętrznej polityce, polskiej, oczywiście, polskiej, bo ta najbardziej wpływa na Polaków samopoczucie. Nawet jak wirus hasa po kraju, to i tak w tym hasaniu polityki się doszukujemy finansowej w ministerstwie odpowiedzialnym także za zdrowie Polaków. Ale jak już dawno dostrzeżono i zapamiętano, na wszelkiego rodzaju nieszczęściach bliźnich, a najlepiej tych najbardziej śmiertelnych dorabiają się ci, którzy decydują o podziale, rozdziale, wydawaniu publicznych pieniędzy.
Uciekła mi narracja gdzieś w bok, a miało być o rezygnacjach. Bo to od razu, jednego dnia, aż dwie znaczące. Znaczące bo zahaczające o najwyższe kręgi władzy, o najbardziej żywotne dla rządzących sprawy.
Zacznę od rezygnacji z kandydowania na funkcję prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. To od dawna wyrażane samospełniające się życzenie zostało spełnione. Rezygnacja kandydatki na urząd głowy państwa (małymi literami napisałem celowo, nie poprawiać), by w PO przedstawiło nowego kandydata niesie komplikacje pewne. A to konieczność druku nowych kart do głosowania - także korespondencyjnego, a to zastanowienie się nad zgodnym z konstytucją i ordynacją wyborczą długością kampanii wyborczej, a przedtem czasu na zebranie podpisów wsparcia.
Jakby tego było mało, to utylizacja już wydrukowanych kart - za której druk, jak się okazuje nikt nie jest odpowiedzialny (pewno same się wydrukowały) stanowi pewien koszt, który ktoś, kto nie odpowiada za nic będzie musiał pokryć, czyli podatnicy. Ale dość już o tym.
Dosyć interesująco wygląda druga dzisiejsza rezygnacja. Prezydencki nominat na komisarza Sądu Najwyższego, po trzech dniach "kapralskiego" prowadzenia obrad Zgromadzenia Ogólnego SN poprosił prezydenta Dudą o zwolnienie z tej funkcji - nie potrafił nawet spowodować wybrania składu komisji skrutacyjnej mającej liczyć głosy. Zresztą tenpan na nic nie pozwalał: na zabieranie głosu, na składanie wniosków, na przedstawianie kandydatur które wcześniej nie były uzgodnione z jego mocodawcami. Nikt po nim nie zapłacze, ale nie zapomni jego zachowań z obrad.
A pan prezydent w odwecie mianował "nowego komisarza" w z Ordo Iuris Aleksandra Stępkowskiego. Co po tym pani się można spodziewać? Trudno powiedzieć, ale aborcja w sądownictwie zostanie wypleniona nawet u tych którzy już dawno po meno i andropauzach są.
Co to jest to Ordo? To stowarzyszenie, które członkiem i "ojcem duchowym" jest ginekolog Chazan. Tak to tenpan który wymusił poród dziecięcia bez połowy głowy! Na szczęście dziecko zmarło, bo przeżyć i zostać...?
Przydałaby się jeszcze jedna rezygnacja/abdykacja. Nie powiem wprost o kogo mi chodzi, ale mam na uwadze nieudanego rapera o okrągłej jak na opakowaniu budyniu buzi. Może nie będzie miał wzięci jako raper, ale przestanie przynajmniej ośmieszać siebie i Polskę.
Przydałaby się jeszcze jedna rezygnacja/abdykacja. Nie powiem wprost o kogo mi chodzi, ale mam na uwadze nieudanego rapera o okrągłej jak na opakowaniu budyniu buzi. Może nie będzie miał wzięci jako raper, ale przestanie przynajmniej ośmieszać siebie i Polskę.
Jaki „tampon”? Tyle, że źle odczytałem bo „tenpan” – prawie jak ten PanDerecki (kompozytor w rozumieniu ministra od kultury).
OdpowiedzUsuńCo do pierwszego akcentu ad abdykacji to się zgadzam. Zamiana kobiety, przyznaję ładnej, na faceta w aspekcie kandydata „na Najwyższy Urząd” odbyła się w stylu poniżej stylu. Kaca mam aczkolwiek Ona jak i ewentualny on nie są moimi idolami.
Druga zaś „abdykacja” to już kontynuacja ostatecznego i tak już śmiesznego obrazu naszego państewka.
Nic nie piłem a kaca mam.
Ciągle te tampony mi się mylą.
UsuńPewnie obie rezygnacje były podpowiedziane, ale od razu pomyślałam, że nadzieje pana Sasina, iż karty okażą się przydatne, legły w gruzach...
OdpowiedzUsuńAleż ten pan jest niewinny!
UsuńTrzecia abdykacja nie nadejdzie z powodu ostrego cienia mgły. W takich okolicznościach każdy ruch grozi skaleczeniem.
OdpowiedzUsuńA wydrukowane karty wyborcze powinien zjeść pan Sasin wespół z panem Premierem.
Tak, ta mgła i jej ostry cień już na zawsze zostaną z Dudą.
UsuńJakoś nie mam przekonania, że to co się stało to były rezygnacje. O rezygnacji Kidawy Błońskiej mówiło się od dawna, czemu sama zainteresowana przez wiele dni zaprzeczała. Decyzja "pojawiła" się z minuty na minutę. Jeszcze ciekawiej było w przypadku "pantoflarza piżamowca", który podobno złożył rezygnację, gdy znacznie wcześniej z takim wnioskiem wystą piłą grupa sędziów SN. Tego ostatniego to chyba trzeba będzie odrzynać od siedzenia i wołami wyciągać ...
OdpowiedzUsuńKażda rezygnacja, także ta wymuszono, jest cenna jeśli nie zamienia się siekierki na kijek.
UsuńTen raper o okrągłej buzi jest tak przeświadczony o swojej wielkości, że sam nie odejdzie. Może ten nowy kandydat spowoduje, że się go sami pozbędziemy.
OdpowiedzUsuńZapewne znasz opowieść o coraz większym balonie?
OdpowiedzUsuń