Blog wyświetlono

niedziela, 17 lipca 2022

2789. Wypadł dzień!

 


Skoro już jestem w "pewnym wieku", i nie ukrywam tego przed nikim, postanowiłem dać sobie w ramię "czwartą", ponoć przypominającą dawkę szczepionki. Już nie będą pisał jakiej, bo to przecież nie chodzi o grypę.

No więc poszedłem. Oczywiście wcześniej Maria mnie zapisała, zatelefonowała i dostałem potwierdzenie przez telefon - zauważacie różnicę "zatelefonowała", "dostałem"? - na piątek! Zaproszono mnie do pobliskiego szpitala (800 m od lasu gdzie mieszkamy) na piątek. Nie chcę tu krakać, że to było 13-go i w piątek - bo tak nie były.

No więc poszliśmy. Maria wzięła mnie za rączką i wspólnie pokonując: ścieżki pokryte przeszłorocznymi liśćmi i tegorocznymi resztkami przekwitniętych lip, a także w całości przechodząc "podwójne" przejście dla pieszych, dotarliśmy do szpitala.

Byłem w posiadaniu danych o piętrze szpitala, gabinecie i godzina iniekcji więc dotarliśmy bez problemów - nawet bez windy.

A tam już kilka osób 80+ czekało wszyscy umówieni na 13:45 - szpital zbiera dostateczną ilość chętnych do szczepień by "nie marnować szczepionek. Wypełniano ankiety prze szczepienne, opowiadano o swoich dolegliwościach i cierpieniach życiowych.

Szczepienie pierwszej z pań która weszła trwało ponad pół godziny. Przypomniała sobie ta pani, że kilka dni temu miała gorączkę i głowa ją bolała przy niskim ciśnieniu... Za nim została zaszczepiona dzwoniono do lekarza rodzinnego by zdanie swoje wyraził o stanie jego pacjentki - nie odpowiedział bo był zajęty innym pacjentem. W końcu "ta pani" podpisała zgodę na szczepienie i sprawa się skończyła.

Później już poszło szybciutko: wejście, wklepanie do PC-ta danych, nakłucie i dziękuję pięknie za "powiększenie ilości zaszczepionych Polaków"!

Drugi dzień, a właściwie noc (ledwo spałem, ledwo nie) przed następnym dniem, okazały się być nieco bardziej uciążliwy niż normalny. Zacząłem jakby słabnąć, temperatura skoczyła o jeden stopień, co u mężczyzny jest oznaką wielkiej dolegliwości organizmu, byłem senny, obolały i nawet do PC-ta nie zajrzałem.

Dobrze, że w sobotę nie miałem zaplanowanych jakichś terminów, działań czy spotkań, więc przetrwałem ten dzień pocąc się, pijąc niezmierne ilości wody i leniuchując - nawet "na pole" nie wyszedłem - a i pogoda była oszukana (zamiast upałów iście listopadowa).

I tak jeden dzień z mojego życia "wypadł" i już nie  wróci. Mimo to, jeśli "przyjdzie" brać kolejna dawkę zdecyduję się! Aktualny certyfikat już mam, tylko nie bardzo wiem do czego mi jest on potrzebny.

Zdecyduję się próbując doczekać kiedy "dobry rząd" zostanie odesłany nie tylko na karty historii.

14 komentarzy:

  1. Dbanie o siebie jest bardzo ważne, więc cieszę się, że i u Ciebie kolejne szczepienie poszło całkiem gładko. Pozdrawiam z Irlandii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Moniko! Dzisiaj już jest znacznie lepiej. I byłem na spacerze.

      Usuń
  2. Pogoda była kiepska, więc nie masz czego żałować, a lenistwo jeszcze nikomu nie zaszkodziło:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak to mówią: "organizm puścił"?...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymaj się zdrowo.
    Marek z E.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też się mam wybrać na to IV szczepienie. Ale przed momentem wyczytałam, że już jest kolejne "wcielenie" tego cholernego wirusa, równie zaraźliwe jak obydwa "omikrony" i już jest w Niemczech. Ręce opadają. Nie tylko mnie, WHO też podłamane. Mnie nieco w kość dało drugie szczepienie,ale przetrzymałam dzielnie.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konieczność "grypowego" traktowania szczepień przeciwko C-19, czy innego omikrona stanie się koniecznością. Ludzie natworzyli tyle zarazków, wirusów że w obecnych czasach rzadko który człowiek doczeka starości bez szczepień.

      Usuń
  6. Podobno reakcja organizmu na szczepienie jest dobrym i pożądanym sygnałem ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Udało się przetrwać te "sygnały" jedynie w lekkim osłabieniu.

      Usuń
  7. Kurde, a ja jeszcze nawet trójki nie zaliczyłem... Muszę się sprężyć!

    OdpowiedzUsuń
  8. Certyfikat zawsze się przyda, bo nigdy nie wiadomo, jaką bzdurę wymyślą Miłościwie Nam Panujący. Na przykład - bez certyfikatu nie wejdziesz do apteki, ale do każdego innego sklepu - bez problemu. Więcej nie podpowiadam, bo jeszcze usłyszą i wprowadzą to w życie.

    OdpowiedzUsuń

9373. Wybraliśmy!

                                                                           53,45% - Robert Szewczyk  46,55% - Czesław Małkowski  G łosowaliś...

Ostatnie posty