Poniedziałek, cóż za zaskoczenie niesamowite: Kuczmierowskiego ujęto. Tak miało być i się stało. Ujęto tuż po tym jak wydano Europejski List Gończy. Zarzuty defraudacyjne, czy nawet złodziejstwa, są na tyle poważne, istotne, że w „kajdanki” wpadł. Jakie to zarzuty stawia prokuratura? Nic takiego wielkiego właściwie, to tylko krycie machinacji korupcyjnych prowadzonych przez osoby znacznie wyżej od niego ustawionych w wydawaniu nadmiernym, by tylko tak delikatnie określić, kasy państwowej.
Bardziej interesujące jest, że ów podejrzany (tak dbający o swoją rodzinę w Londynie) został podejrzany o przestępstwa zagrożone karą nawet do 10 lat odsiadki, odmówił w Wielkiej Brytanii poddania się procedurze jego odesłanie do Polski. A przecież taki pewnym do tej był, że: „nie ma sobie nic do zarzucenia”! Na pewno, skoro tak unika spotkania się z dowodami na swoje draństwa – i to nie malutkie, ale liczące się w milionach (by tylko tak liczyć) złotych. A może odpowie gdzie „zarobione” przez niego pieniążki zostały przekazane.
Wiarygodność tego pana, jest na tyle ujmująca, jak próba schowania się w Wielkiej Brytanii przed doręczeniem wezwania do prokuratury w Polsce. A czemu, ten pan, uważa, że sądy będą dla niego niesprawiedliwe? Z go mogą skazać? Wcześniej, przy malwersacjach miał obiecaną bezkarność, a po przegranej PiS raptem się nie sprawdza, za draństwa i nieprawości trzeba płacić osobiście.
Szuka się w Europie teraz listem gończym współtowarzysza siedzącego już w angielskim więzieniu. Szuka się bo też skrył „osobę swoją” gdzieś tam. Skrył się przed odpowiedzialnością, - już nie wiem jaką – za kradzieże, za malwersacje. Prokuratura pewno wie i ma na pana Sz. odpowiednie materiały do postawienia zarzutów.
Pamiętacie obiekt latający, który wleciał na teren Polski ze wschodu. Okazało się po miesięcy poszukiwań, że: NIE WLECIAŁ! A przynajmniej tego śladów „wlecenia” na polskiej ziemi nie znaleziono. Może zlecić poszukiwania jednej pani na koniu, która już jeden obiekt latający w lesie pod Bydgoszczą wykryła?Kończący się kadencyjnie prezydent Duda jak tylko dorwie się do mikrofonu to „nadepnie” Tuskowi na odcisk. Tym razem PYTAŁ publicznie czy polskie służby współpracują nadal z ruskimi. Ot tak się zapytał jakby „nie miał wiedzy”! Ale partyjnie PiSowi się wykazał. Więcej pod tym linkiem sieciowym.
O, nawet nie wiedziałam, że złapany, nie było mnie w domu tydzień i wiadomości nie czytałam.
OdpowiedzUsuńMieszkaniec pałacu niech lepiej na narty jedzie!
jotka
Niech jedzie i nie wraca!
UsuńSzukają, gonią a nawet niekiedy aresztują ale jakoś mało skutecznie bo jak nie immunitet to angielski areszt na pół roku albo list żelazny. Zawsze coś i trudno ruszyć z miejsca.
OdpowiedzUsuńNiecierpliwimy się, chcemy już, od razu, a tu trzeba jednak procedur dochować - jeszcze 331 dni.
UsuńJak już pisałem u siebie nadal mam nadzieję, że Pan Bóg widzi to wszystko i jebnie wcześniej ... ;)
UsuńWarto się o coś "takiego" pomodlić nawet ateiście.
Usuń