Kradzież w tzw. dobrej wierze pokazał już Vittorio de Sica w filmie "Złodzieje rowerów". Zawsze można, i warto, wrócić do tej dosyć łzawej historii z 1948 roku. Owa kradzież nie staje się oczywiścię kradzieżą w pełni tego słowa kryminalnego znaczeniu, a budzi współczucie i społeczne niemal wsparcie.
Wracając do ogólnopolskich, czy nawet ogólnoświatowych kradzieży "wg procedur" niczym one nie wzbudzają, mojego przynajmniej, współczucia. Nie przekonuje ucieczka defraudanta szefa rezerw strategicznych, czy jego kumpla Sz. szukanego przez europejskim listem gończym. Kradli, bo mogli, bo znali procedury wg który mogli kraść.
Ale jak inaczej w tym kradzieżowy, defraudycyjnym, świecie oszustów prezentują się zabiegi wyłudzające nienależne zapłaty za "niby to przejechane kilometry" w podróżach służbowych ex europosła Ryszarda Czarneckiego. Proceder znakomicie opisał Wojciech Czuchnowski w poniedziałkowej Wyborczej.
Ten dbający o swoje finanse człowieczek "przejechał" 222 966 km. „przejechał" (łącznie to 203 przejazdy) , jak wyliczono na podstawie "sprawozdań". Przejechał na 19 różnych pojazdach (w tym na chińskie motorowerach, ścigaczu i ciągniku siodłowym), pobierając oczywiście "należne" zwroty "poniesionych nakładów", łącznie ponad 400 tys. złotych.
I co z tego, że niby szlachectwo nobilituje, że był zięciem kosmonauty polskiego, posłem europosłe, członkiem partii - jak na ironię nazywającej się PiS? I co tego? Kiedy w kimś takim siedzi szatan pazerności, i draństwa wielkiego. Groźba kary 15 lat więzienia, dla tegiego typa i jego złodziejstwa brzemi nieco śmiesznie.
Filmowi złodzieje rowerów to jedynie nieszcześliwi ludzie starający utrzymać się na powierzchni życia, A TEN!?
Ów bezwstydny europoseł uważa w dodatku, że gdy oddał część ukradzionych dotacji, to nie ma sprawy!
OdpowiedzUsuńChyba psychiatra tez by mu się przydał...
jotka
"Ten bezwstydny poseł"! Właśnie jemu brak nie tylko wstydu.
OdpowiedzUsuń