Jak już odreagowałem udział w Wielkiej Grze nt. utworów Stephen Kinga "Lśnienie" i "Doktor Sen" i postanowiłem poczekać na kolejną książkę - ostatnia w Polsce to "Baśniowa opowieść", wracam do lektur, które przerwałem "na ten czas".
Wracam do tematów, szeroko pojętej Drugiej Wojny Światowej i działań agresywnej III Rzeszy. A jest tego, jak to kiedyś się mówiło: od metra. Łatwiej jest wchodzić w tak zwane szczegóły historii ostatniej wojny, jak się już poznało cały zakres początku, biegu, przebiegu i końca hitlerowskiego państwa.
Przecież "bieg ku wojnie" zaczął się tuż po zakończeniu I Wojny Światowej, po tzw.: Dolchstoss, ciosie w plecy zafundowany przegranym w Wersalu. Zaczął się "bardziej praktycznie" w 1933 roku, kiedy już Hitler i NSDAP przejął władzę w Niemczech.
Materiał jest poznawczy jest olbrzymi. Wszak to sześć lat straszliwych zbrodni wojennych, ludobójstwa niesamowitej ilości ofiar rasistowskiego planu holocaustu.
Chyba już dosyć zareklamowałem swoją przyszłość literacko-poznawczą. A na Kinga i tak czekam.
Kinga wiele nie czytałam, ale ma wielu wielbicieli i dobrze się go czyta.
OdpowiedzUsuńJa tkwię w skandynawskich kryminałach, a czekają popularnonaukowe, natomiast wysyłkowo Świat książki wystawił mnie do wiatru...
Jesień i zima to najlepszy czas na czytanie książek. Ale tylko tych wartosciowych bo na inne szkoda czasu i oczu...
OdpowiedzUsuń