9355. Nie chciał, ale zjadł.

 

Popularne, przysłowiowe "zjadanie żaby" nie jest ani przyjemne ani zalecane i "zjada się" tę przystawkę kiedy nic innego nie pozostaje do ominięcia spożycie, nie ma sposobu by tego uniknąć.

Tak też stało się z prezydenckim uporem ułaskawieniowym niewinnych Kamińskiego i Wąsika, co doskonale metodologicznie porównywano do rozwodu przed zawarciem ślubu. Uparł się, że rozumie zapisy prawne dot. ułaskawienia prezydenckiego zapisanego literalnie w konstytucji i to "uparcie się" doprowadziło, że musiał prezydent przełykając upokorzenie wycofać się z "pierwszego" ułaskawić jeszcze raz. 

A przecież wielu mu doradzało racjonalność i stosowanie sprzeciwu do spolegliwości wynikającej z zaleceń prezesa. 

Jakby tego było za mało, jakby ta żaba nie była dość wstrętną przekąską, to jeszcze na wizji oskarża nie swoją nieudolność a sądy. Sądy które wydając wyrok na KiW za przestępstwa kryminalne: przekroczenia uprawnień. A wyrok sądu uznaje ich za winnych przestępstwa wspomnianego wyżej. 

Ułaskawienie nie zdejmuje winy z obu panów, nie zaciera ich czynów i przestępstw. Panowie pozostają dalej skazanymi osobnikami, co przynajmniej zabrania im bycia posłami.