Blog wyświetlono

środa, 8 kwietnia 2020

2465. Dzień dwudziesty piąty.

Od 14 marca, od urodzin Klemensa, pozostajemy z Marią w domu, w odosobnieniu, zdani na siebie nieustającą pomoc dzieci. Pobyt w czterech ścianach nie doskwiera nam specjalnie - z natury oboje jesteśmy domatorami. Brakuje oczywiście spacerów, lasu rozpoczynającego się niemal tuż za progiem, wiatru w  twarz do jezior (też na wyciągnięcie ręki, zrobienie 100 kroków), ale świadomość zagrożenia uspokaja, wycisza tęsknoty i "chętki".
Nie jest tak, że nosa nie wyściubiam, że nie wychodzę. Z przyjemnością biegnę by  posegregować śmieci, a w pobliskiej piekarni - stojąc karnie w rozciągniętej kolejce - zakupić pieczywo. Niewiele tego "biegania", ale cóż, "sorry takim mamy klimat".
Ale dzisiaj zdarzyła się dodatkowa potrzeba wyjścia i to nieco dalej, gdzieś na odległość kilometra w jedną stronę. Do apteki po leki różne. Lekarstwa zostały wypisane prze lekarza pierwszego kontaktu przez telefon - wypisał, wprowadził do systemu e-recept, przekazał odpowiednie kody. Kody przetelefonowana zostały do apteki, a leki przygotowane na dzień następny.
Tym następnym dniem był dzisiejszy. Zamaskowany, w ciemnych okularach i niebieskich rękawiczkach podałem pani magister kartkę z kodami, zapłaciłem kartą wtykając ją w wysunięte przez to samo okienko  urządzenie i odebrałem zakup.
Kolejna atrakcja to dziwaczny sposób dystrybucji darmowych maseczek mieszkańcom stolicy Warmii i Mazur. Po Jakubowie maseczki roznosiła grupa 6 dzieciaków ubranych w moro i berety brudno-zielono-szare. Przed drzwiami każdego z budynków wrzucali do foliowej torby jakąś tam ilość maseczek i tę torbę wieszali na klamce po zewnętrze stronie drzwi. Taki sposób dystrybucji ułatwił zadziałanie szlagwortu: Kto pierwszy ten lepszy!
Na koniec dnia jeszcze tylko podniesienie adrenaliny na widok karetki pogotowie podjeżdżającej pod sąsiedni budynek i jej uspokajający spadek po stwierdzeniu, że to nie "kosmici" nią przyjechali.

15 komentarzy:

  1. No takie teraz mamy atrakcje...u nas nie rozdają, maseczkę uszyłam z tego, co było w domu, ale to nic nie warte.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdarzył się sponsor i maseczki rozdano, ale ludzie są różni...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja dzisiaj do weterynarza, gdzie poczekalnia metr na dwa. Na szczęście tam specjalnego tłoku nie ma, pacjenci przyjmowani o wyznaczonej godzinie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciągle zastanawiam się jak można zamknąć park albo las...które są żródłem czystego i nieskażonego powietrza....
    Mojego skweru nie zamknęli ale jeżdzi po nim straż miejska i ogłasza, żeby zachować bezpieczną odległośc itp...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądziłem, że dożyję "takich" czasów. Momentu kiedy by wejść do lasu, czy parku, muszę czekać na państwowe zezwolenia.

      Usuń
  5. Dobrze, że na klamkach wieszają maseczki, a nie np. zdechłe psy, lub koty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz zwierzęta czują się jeszcze bezpiecznie, aż zaczniemy je zjadać z powodu pustych półek sklepowych.

      Usuń
  6. Jak długo jeszcze wytrzymamy?

    OdpowiedzUsuń
  7. Coraz bardziej doceniam moją oazę z dala od ludzi i wszelkich zakazów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mam pojęcia Jurek w jaki sposób rozprowadzać te maseczki zakupione przez – właściwie nie z jego prywatnych środków – Prezydenta Olsztyna. Nie mam pojęcia ale z tego co piszesz właśnie przez ten opisany sposób ich dystrybucji sprawę spaprano. Oczywiście dociera do mnie hasło „kto pierwszy ten lepszy”. Z niego może wynikać, że Jurek z Marią maseczek nie dostali. Bo ktoś Se zabrał więcej, może maseczek było na waszą klatkę za mało? Odpowiedzi może być kilka. Jakiś czas temu wieszano psy na uchodźcach, że przywloką nam różne choroby. Dziś słyszę głosy, że władze Giżycka nie chcą Warszawiaków, którzy mają w okolicach dacze. W mojej „wsi” piszą, że widzą wiele „obcych” aut nie z Warmii i Mazur. Piszą w narracji wrogiej właścicielom tych aut. Nie wiem czy są to też Warszawiacy czy może moi sąsiedzi, którzy mają auto w leasingu (ale numery warszawskie).
    Popatrzcie jak mało trzeba zagrożenia ( nie mnie oceniać czy to mało czy dużo) abyśmy spsieli.
    Dziś tamten „uchodźca” z krajów arabskich jest już prawie tym samym „uchodźcą” jak Warszawiak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mietku! Nam się "udało" i maseczki mamy. Jednak wieszanie ich na klamkach drzwi do budynku od zewnątrz zachęcało do korzystania z nich przez osoby postronne, mieszkające w innych budynkach. Ot taki najzwyklejszy bałagan spowodowany beztroską dystrybutora.

      Usuń

2411. Słowo na niedzielę 11

 P łynie i płynie ten czas nasz jedyny. Ucieka gdzieś tam niepostrzeżenie i nie zamierza wrócić, i nie pozwala na poprawienia, zatarcie błęd...

Ostatnie posty