Wziąłem "kijki" dzisiaj i poszedłem w las. Takie "kijków" noszenie ponoć nazywają nordic walking po obcemu. Jak zwał tak zwał, ale pomagają te kijki od "nordicu" przynajmniej w utrzymaniu równowagi (co 4 punkty podparcia to nie dwa) i zapobiegają przed osunięciem się z co wyższych skarp i wzniesień do rzeki Łyny - wysokimi jej brzegami biegł mój szlak spacerowy, a grunt był mokry i śliski. A są te kijki na tyle lekkie, że nie męczy ich noszenie ze sobą. W każdym razie przeszedłem, w całkiem dobrej kondycji, ponad 5 kilometrów i zamierzam ten "rekord" podwyższać przynajmniej o 100 m dzień w dzień.
Zawędrowałem w ten sposób na Olsztyński Stadion Leśny, gdzie zastałem taki widok, jak na zdjęciu u góry postu. Żaden to już stadion, tylko coraz szybciej zarastające krzewiną łąka z resztką trybun i ławek dla widzów... Dawna jego świetność, od przedwojnia - oddano go do użytku 1920 r., a więc "za Niemca" jeszcze, minęła bezpowrotnie i tylko grupka pasjonatów próbuje coś mu tam przywrócić.
A przecież Stadion Leśny to piękna historia polskiego sportu. To na tym stadionie Józef Szmidt, jako pierwszy człowiek na świecie osiągnął 17 metrów w trójskoku, skacząc 5 sierpnia 1960 r. 17,03 m, o 33 cm bijąc poprzedni rekord świata. Rekord pana Józefa poprawiono dopiero po 8 latach.
Jeden z etapów Wyścigu Pokoju kończył się na tym Stadionie, a także rozegrano międzypaństwowy Polska-Szwajcaria w 1970 r. - jak kto ciekaw wyników meczu ten link Wam je pokaże.
Ale to wszystko działo się wcześniej, przed nie wiem, czy "słuszną zmianą". Zmianą, która postanowiła zmieniać Polskę niszcząc jej przeszłość, pisząc historię od nowa, na swoją modłę i zapotrzebowanie polityczne.
Ale to już inna opowieść, inna bajka, na inne bardziej racjonalne czasy.
Brawo Ty, trzymam kciuki za coraz lepszą formę:-)
OdpowiedzUsuńBo wszystko, co było przed PISem nie jest wystarczająco polskie...
Zastanawiam się często: Co będzie po PiSie, jakie ruiny społeczne zostawią?
UsuńCzyli co, chodzisz "na czterech łapach"? Nie ważne jednak jak, ważne aby chodzić. Brawo!
OdpowiedzUsuńStadionu żal, smutny to widok. Może jednak ktoś go uratuje?
Wyścig pokoju. Czy ktoś jeszcze pamięta Szurkowskiego i Szozdę. Ile emocji. Dla wielu to nic niewarte wspomnienia. A przecież ile było radości jak nasi bili pozostałe demoludy.
OdpowiedzUsuń... pozostałe demoludy to chyba nie? Korzystając z przywileju nieco późniejszego urodzenia nie wszystko muszę pamiętać, ale wydaje mi się, że prawdziwą radochę mieliśmy z bicia ruskich i niemiaszków z Deutsche Dramatische Republik. I to bez obawy o rusofobię czy germanożerstwo...
Usuńwicesołtys
Nie da się ukryć, że przede wszystkim bicie tych nacji sprawiało najwiecej radości.
UsuńCi bardziej wiekowi pamiętają tez Królaka i pompkę, którą jak wieść niesie - wywalczał kolejne zwycięstwa etapowe. Wtedy relacje z Wyścigu słuchało w tzw. "kołchoźnikach" - głośnikach połączonych w jednej kablowej sieci, z jednym programem Polskiego Radia.
UsuńSmutne są takie widoki. Pokazują, że umyka nam coś ważnego, a przecież można by było inaczej....
OdpowiedzUsuń